miesięcznik polonia kultura
pakamera.chicago
pismo pakamera.polonia, od numeru 14 pod adresem internetowym: www.pakamerapolonia.com
podróże
Psia wolontariuszka
Każda książka pachnie inaczej...
Nie oglądaj się na innych - maluj i rysuj...
/ MOJE HOBBY, MOJA PASJA...
maj 2023 / 5 (9)
Jeździ tam każdego dnia chociaż na chwilę… Wyprowadza psiaki na spacer, bawi się z nimi, poznaje ich charaktery, a potem szuka odpowiednich dla nich domów. Łączy ludzi i zwierzęta, by żyli
w spokoju i harmonii.
Psia wolontariuszka
Anna Czerwińska: Przyglądam się psom w schronisku w Deerfield, jak one reagują na twój widok. Ich radość zaskakuje…
Jolanta Kowalska: One czekają na mnie, bo wiedzą, że zaraz pójdziemy na spacer. To dla nich święto!
A.Cz.: Dlaczego zdecydowałaś się na wolontariat. Co ci to daje?
J.K.: Zaczęło się od rekonwalescencji po operacji kolana. Zalecono mi spacery, które stopniowo miałam wydłużać w czasie i intensywności. Lekarz mi podpowiedział, że mogę połączyć pożyteczne ze zdrowym, że mogę zgłosić się do schroniska – tam zawsze brakuje ludzi do wychodzenia na spacery z psami.
Wybrałam się więc któregoś popołudnia, przed czterema laty, do schroniska. Widziałam oczami wyobraźni siebie spacerującą z miłym pieskiem, jak to robią ludzie w parkach. Pomyślałam – pochodzę troszkę i wrócę do domu. Nic bardziej mylnego… Zamiast tego, zobaczyłam psy w boksach, także z oddziału geriatrii. Do tego to szczekanie z ujadaniem. Byłam wstrząśnięta. Usiadłam i rozpłakałam się. Jak bym mogła, przytuliłabym je wszystkie.
Pomógł mi inny wolontariusz z większym stażem. Podszedł, podał smycz, wytłumaczył, na co trzeba uważać podczas spaceru, wyjaśnił zasady bezpieczeństwa… Wytarłam łzy, nos
i poszłam na pierwszy spacer. Potem zapytał, czy wrócę następnego dnia… Wróciłam
z dwiema smyczami – krótką i długą – i torebkami na odchody. Taki był początek.
ANNA CZERWINSKA
A.Cz.: Z twoich wspomnień wynika, że wcześniej nie miałaś psa w domu?
J.K.: Nie, nigdy nie miałam ani psa, ani kota, ani ptaszków… Nie lubiłam zwierząt. Nie nauczono mnie tego. A teraz – mam dwa psy
i kota. Wszystkie stąd, adoptowane. Dzieci je uwielbiają.
Może kiedyś zobaczysz, jak psy wychodzą ze schroniska do nowego domu… To jest najlepszy moment dla każdego wolontariusza - one wiedzą, że wychodzą stąd na zawsze. Inaczej się wtedy zachowują. Idą dumne, zadowolone, z ogonem do góry. Cudny widok, uwierz mi!
A.Cz.: Twój wolontariat to tylko wyprowadzanie psów na spacery?
J.K.: Nie, teraz już mam znacznie więcej obowiązków, ale takich uprawnień nabiera się po szkoleniach, praktykach, poznaniu zasad tu panujących – każde schronisko ma inny regulamin, szczególnie adoptacyjny. Dla naszych psiaków szukamy właściwych domów
i odpowiedzialnych ludzi. Opisujemy zwierzęta na internetowych stronach schroniska, robimy zdjęcia, prowadzimy social media.
Do tego dochodzi praca nad socjalizacją psów, ponieważ wiele z nich ma swoje traumy - boją się ludzi, psów czy samochodów.
A także wyjazdy do weterynarza, organizacja kiermaszów, na których zbierane są pieniądze na pomoc zwierzętom w schronisku.
A.Cz.: Sporo pracy… Jak łączysz swoje hobbystyczne zainteresowania z tym, co poza schroniskiem?
J.K.: Jest sporo wolontariuszy. Mamy wyznaczone dyżury, ale faktycznie nie ma dnia, bym nie zrobiła czegoś dla schroniska też
w domowym komputerze.
Dbamy również o higienę pracy, zresetowanie głowy i organizację. W pomaganiu można się zatracić. Przecież zawsze jest ktoś, komu trzeba pomóc i zawsze można poświęcić jeszcze 15 minut na dopilnowanie ważnej sprawy. „Oczyszczenie” głowy jest bardzo ważne, bo emocje pojawiające się podczas wolontariatu potrafią przytłoczyć. A dobra organizacja jest po to, by łączyć życie rodzinne, zawodowe i pewną formę misji. To jest do zrobienia i do opanowania, a ja jestem tego najlepszym przykładem.
A.Cz.: Wspomniałaś o traumach psów ze schroniska… To duży problem? I jak sobie z tym radzicie?
J.K.: Schronisko jest traumą wtórną. Psychiczny szok zwykle wynoszą ze swoich domów, od poprzednich właścicieli. Nie mówię tu
o przypadkach losowych, ale o mniejszym lub większym znęcaniu się nad zwierzętami. I tu apel do przyszłych właścicieli zwierząt: jeśli nie masz dla nich empatii i czasu, nie bierz ich ze schroniska. To żywe stworzenie nie pozbawione emocji.
A.Cz.: Wzruszyłaś się…
J.K.: Bo nie ma agresywnych psów… A jeśli, to są wyjątki. To ludzie uczą zwierzęta agresji. To bardzo smutne i niezrozumiałe. Nie ma przymusu opiekowania się psami. Nie masz możliwości i chęci – odpuść, ale nie znęcaj się. To nie kawałek suchego drewna do zabawy.
A.Cz.: Jestem po twojej stronie… Mam psa ze schroniska. Już akceptuje mężczyzn i czasem schodzi do basement’u, co zajęło mu około pięciu lat pobytu w moim domu. Nadal boi się szelestu torebek plastikowych…
J.K.: Zwierzęta są kochane, naprawdę. Zranione, z traumami, a jednak lgną do człowieka. Ich radość i szczerość zawsze mnie wzruszają. I oczywiście historie psiaków,
o których wszyscy zapomnieli, aż w końcu los się do nich uśmiecha. Gdy jest się starym, dużym, chorym i czarnym psem, to szanse na adopcję są prawie zerowe. Tak było z 10-letnim Riverem. Był tak lękowy, że problemem było nawet założenie mu smyczy.
W schronisku był od szczeniaka, nikt go nie chciał, aż w końcu pojawiło się młode małżeństwo, które postanowiło go adoptować. Przyjeżdżali do Rivera przez dwa miesiące, wychodzili na spacery, a pies zaczynał się zmieniać. Robił się pogodniejszy, mniej lękliwy, bardzo przywiązał się do nowych opiekunów. Od dwóch lat ma dom i jest przeszczęśliwym psem, który nawet odważył się wsiąść do auta.
A.Cz.: Cierpliwość tych młodych ludzi jest godna podziwu. Jestem pod wrażeniem! Wróćmy jednak do drugiej części jednego
z pierwszych pytań. Po co to robisz? Co daje ci wolontariat?
J.K.: Wolontariat daje mi świadomość, że zmieniam życie konkretnych istnień. Działam i zmieniam zło na dobro. Tak, jestem pewna, że właśnie o to w tym wszystkim chodzi.
A.Cz.: Rozszczekały się na dobre. To podziękowanie. Dla ciebie i całej rzeszy psich wolontariuszy.
Z Jolantą Kowalską rozmawiała Anna Czerwińska (na życzenie Jolanty imię i nazwisko zostało zmienione).
MOJE HOBBY, MOJA PASJA...
marzec 2023 / 3 (7)
Każda książka
pachnie inaczej...
czytanie to moje hobby
PATRYCJA BELL
Jesteśmy jak książki... Większość ludzi widzi tylko naszą okładkę, mniejszość czyta wstęp, wielu wierzy tylko krytykom, nieliczni poznają naszą treść...
Ludzie mają różne hobby. Jedni podróżują, fotografują, uprawiają ekstremalne sporty lub fascynują się komputerami i nowymi technologiami. Inni wolą rozwijać swoje zainteresowania w zaciszu domowym. Siadają wtedy w ulubionym fotelu i robią na drutach, piszą opowiadania, albo tak jak ja, czytają. To właśnie jest moja pasja, moje hobby.
Wiele osób uważa, że czytanie to przeżytek, że książki są niemodne. Ja jednak uwielbiam zanurzyć się w literaturze. Zależnie od nastroju mogę wybrać lekturę przygodową, historyczną lub romans. Myślę, że to hobby ma wiele dobrych stron. Po pierwsze, książkę zawsze mogę zabrać ze sobą. Niezależnie od tego czy jestem w autobusie, pociągu albo metrze mogę ją otworzyć i przenieść się do innego świata. Kiedy jest piękna pogoda zabieram lekturę do parku, siadam na ocienionej ławce, aby wśród szumu drzew poznawać nowe historie, które książka mi opowiada. Myślę, że czytanie jest jednym z niewielu zainteresowań, do którego rozwijania nie potrzebujemy niczego innego, poza dobrymi chęciami i kartą w bibliotece. Nie musimy kupować drogiego sprzętu, aparatu fotograficznego czy nowoczesnego oprogramowania. Możemy wypożyczyć książkę i oddać się lekturze.
PATRYCJA BELL
Dla mnie czytanie to rytuał. Ceremoniał rozpoczyna się w momencie, gdy trzymam książkę w dłoniach. Uderza mnie jej zapach. Każda pachnie inaczej. Nowe, przesiąknięte są wonią farby drukarskiej. Wiem wtedy, że jestem pierwszą osobą, która ją czyta i wyrusza z nią w podróż. Stare książki tchną zapachem kwaśnego papieru i biblioteki. Ich okładki najczęściej są zniszczone. Lubię wtedy, przed jej otwarciem, zastanawiać się, kto czytał ją przede mną, a może zabrał ją na jakąś wspaniałą wyprawę? Właśnie w tym momencie, zanim jeszcze przeczytam pierwszą stronę, książka zaczyna opowiadać mi swą opowieść.
Zależnie od nastroju mogę wybrać książki podróżnicze. Razem z bohaterami zwiedzam egzotyczne krainy. Przeżywam chwile grozy, szczęścia i smutku. Przenoszę się wtedy do dżungli, innym razem stąpam po gorącym
piasku pustyni i mrużę oczy spoglądając na piramidy. Zupełnie inne są książki historyczne. Kryje się w nich wiele opowieści o minionych czasach, o dawnych epokach, zwyczajach i kulturze. Ten rodzaj książek dostarcza mi nie tylko rozrywki, ale również wiele informacji na temat historii zarówno naszego kraju, jak i świata. Czytając je, mogę porównać dawne realia z teraźniejszymi i zastanawiać się co by było, gdybym żyła w średniowieczu, szesnastym lub dziewiętnastym wieku. Jak wtedy wyglądałoby życie moje i mojej rodziny?
Czasem, kiedy chcę oderwać się od rzeczywistości, sięgam po książki fantastyczne. Przenoszą mnie w nierealny świat. Z wielkim zaciekawieniem czytam o wymyślonych potworach, smokach, skrzatach leśnych czy wróżkach. O przygodach postaci, które dobrem zwyciężają zło i ich niezwykłych przeżyciach w fantastycznych krainach. Zamykam oczy i wyobrażam sobie te wszystkie stworzenia, miasta, wioski, lasy i łąki. Wspaniałe w tego typu literaturze jest to, że w innym świecie wszystko jest cudowne i magiczne. Jednym mrugnięciem oka można coś stworzyć, przyjaźnie zawiązywane są między postaciami z zupełnie innych, nieznanych krain. Wraz z przeczytaniem ostatniej strony kończy się fantastyczna podróż i trzeba wrócić do realnego świata.
Może się wydawać, że czytanie jest to hobby, które nie łączy ludzi, które każdy sam rozwija dla siebie. Nie jest to prawda. Nawet jeśli moi przyjaciele mają inne zainteresowania mogę, zawsze i o każdej porze dnia, porozmawiać o moich ulubionych książkach na forach internetowych. Spotykam wtedy wielu pasjonatów takich jak ja, z którymi wymieniam poglądy, dowiaduję się o nowych pozycjach książkowych, albo jedynie rozmawiam o wrażeniu, jakie wywarła na mnie lektura.
Czytanie to bez wątpienia hobby, które poleciłabym każdemu, niezależnie od wieku. Bogactwo książek jest tak ogromne, że z całą pewnością każdy, kto zainteresuje się takim sposobem spędzania wolnego czasu, znajdzie coś dla siebie.
PATRYCJA BELL (New Jersey, USA) - pracownik biurowy, kolekcjonerka książek, matka. Czyta, wychowuje, inspiruje, prowadzi Klub Ciekawej Książki.
MOJE HOBBY, MOJA PASJA...
luty 2023 / 2 (6)
...właśnie nad tym pracuję. Jest karnawał, czas balów, spotkań towarzyskich, czas radości...
Nie oglądaj się na innych
– maluj i rysuj…
Barbara Gębka mieszka w Chicago. Pracowała w amerykańskiej firmie; opracowywała zabezpieczenia wodoodporne w kopalniach, tunelach… Ponad rok temu przeszła na emeryturę i spojrzała zupełnie inaczej na życie, siebie i wolny czas. Opowiedziała o swoich nowych zainteresowaniach.
Anna Czerwińska: Zamiast emerytalnego spokoju i oddaniu się błogiemu lenistwu, chwyciłaś za sztalugi, płótna, pędzel, farby. Dlaczego?
Barbara Gębka: Przejście na emeryturę to niepodważalny stres. Nadmiar wolnego czasu trzeba jakoś zagospodarować i dla wielu osób jest to problemem. Dla mnie też. Relaksuję się wtedy, jak coś robię. Mam sporo umiejętności manualnych, ale komu dzisiaj potrzebne są swetry robione ręcznie na drutach albo szyte na miarę spodnie… Można je kupić… Wymyśliłam sobie malowanie, które gdzieś w podświadomości tkwiło we mnie. Malowałam jako dziecko, z moim bratem. To zasługa naszej mamy, która ciągle wymyślała nam inne projekty plastyczne. Na przykład malowaliśmy talerze dekoracyjne czy serwisy do kawy. Później mój brat został architektem, po ojcu architekcie, a ja – chemikiem. Życie pochłaniało mój czas. Nie było „wolnego” na hobby, na sprawdzenie się. Zawsze go brakowało.
Nie miałaś przygotowania plastycznego, a jednak odważyłaś się.
Nie wszystko musi być wyuczone od podstaw. Moim zdaniem najważniejsza jest chęć tworzenia. Czegokolwiek. Dla siebie. Wystarczy odrobina kreatywności, internet i inni hobbyści. Oni mi pokazali i zachęcili. Od nich dowiedziałam się, od czego zacząć…
I od czego zaczęłaś?
Od zakupienia nieodpowiednich farb. Taki był początek (śmiech). Bardziej doświadczeni w malarstwie wytłumaczyli mi podstawy. Jakoś poszło…
I całkiem ciekawie i bogato… To już około piętnastu miesięcy zmagań ze sztalugami?
Tak, tyle minęło od moich absolutnych początków. To moje hobby zaczyna mnie coraz bardziej wciągać, interesować. Po tym czasie praktykowania wiem, co chcę dalej w życiu robić.
Jesteś znakomitym przykładem przysłowia: chcieć, to móc. W niewielkim, sympatycznym mieszkanku wygospodarowałaś malarski kącik przy świetle dziennym. Czyli nie jest niezbędna ogromna pracownia ze szklanymi ścianami?
Może dla profesjonalistów, malarzy wielkich formatów. Niektórzy hobbyści adoptują na pracownię maleńki pokoik. Ja go nie mam, więc mój kącik zaspokaja moje potrzeby w pełni. Mam światło, wyobraźnię i potrzebne akcesoria – sztalugi, zagruntowane płótna, pędzle, farby. A tu mam papier do rysowania, ołówki, pastele…
Widziałam Twoje rysunki, portrety… Bardzo interesujące i z dużym wyczuciem.
To nieśmiałe, pierwsze próby… Moimi modelami są postacie ze zdjęć albo mój mąż, ale jest zbyt ruchliwy dla początkującego rysownika.
Co najbardziej interesuje Ciebie w malarstwie – natura, człowiek, abstrakcja czy zabawa kolorem?
Lubię abstrakcje, ale nie rozumiem obrazów abstrakcjonistów. One coś wyrażają, ale dla mnie jest to obce. Wolę malarstwo figuratywne, w którym mogę coś dostrzec. Lubię impresjonistów, przemawiają do mnie Malczewski, Wyspiański, Witkacy, choć szalony…
Czy możesz już określić swój kierunek, styl, gamę ulubionych kolorów…
Piętnaście miesięcy przy sztalugach to za krótko, by nauczyć się dobrze malować czy określić swój własny styl… Jestem przekonana, że chcę to robić i uczyć się dalej. Dzisiaj mogę powiedzieć tylko to, że lubię zdecydowane kolory, czasem szalone, ale chyba niezbyt chaotyczne. Co z tego wyniknie dalej, czas pokaże i moje kolejne obrazy…
Bardzo dziękuję za rozmowę i pokazanie Twojej domowej galerii. Kilka obrazów naprawdę jest godnych uwagi, szczególnie tych ostatnich. Brawa dla odważnych!
Rozmawiała i zdjęcia przygotowała Anna Czerwińska
ZAPRASZAMY
Opowiedź o swojej pasji, o swoim hobby czy kolekcjach. Wymień się doświadczeniami, bądź inspiracją dla siebie i innych.
Pisz do nas: pakamera.info@gmail.com
/MOJE HOBBY, MOJA PASJA...
styczeń 2023 / 1 (5)
ANETA ZALEWSKA
Pasje odgrywają bardzo ważną rolę w naszym poczuciu spełnienia. Badania w obszarze psychologii pozytywnej pokazują, że zainteresowania, którymi się pasjonujemy nie dość, że sprzyjają naszemu rozwojowi i mogą nadawać życiu sens, to jeszcze pomagają nam utrzymać zdrowie psychiczne i samopoczucie na wysokim poziomie. Posiadanie pasji wpływa także korzystnie na emocje, które czujemy na co dzień, na produktywność w codziennych zadaniach, a nawet jakość naszych relacji interpersonalnych.
Kiedy mamy pasję, częściej wchodzimy także w stan „flow”, gdzie nasze hormony uwalniają się w tak dużym stopniu, że możemy nawet zatracić poczucie czasu. Czujemy szczęście w najczystszej postaci. Dzięki temu, że jesteśmy szczęśliwi, łatwiej nam nawiązywać relacje interpersonalne, a także dzięki pasji – mamy ku temu po prostu więcej okazji.
Jak jednak odnaleźć pasję?
Zacznę od tego, że pytanie „jak odnaleźć pasję życia” może być błędnie interpretowane. Może Cię to zaskoczyć, ale uważam, że pasji wcale nie odnajdujemy. Określenie takie czasem wprowadza nas w błąd, ponieważ sugeruje, że pasja jest czymś, co znajduje się na zewnątrz, a my musimy jakimiś sposobami do tego dotrzeć.
Pasja tak naprawdę jest w nas, przez cały czas. Nie odnajdujemy jej, a odkrywamy ją w sobie. Zastanów się przez moment. Czy jako dziecko, kiedy przeznaczaliśmy czas na swoją ulubioną czynność, musieliśmy jej szukać, czy raczej w naturalny sposób robiliśmy to, co sprawiało nam największą frajdę? Czy układanie puzzli, klocków, bawienie się lalkami czy samochodami, było naszą naturalną zabawą, czy raczej podjęliśmy decyzję, że od teraz będzie to nasza pasja?
Celowo podaję tutaj przykłady z dzieciństwa, ponieważ dzieci są idealnym przykładem podążania za zainteresowaniami. To wtedy naturalnie potrafimy cieszyć się tym, co sprawia nam najwięcej radości i poniekąd, to od dzieci powinniśmy czerpać inspirację.
Pasja to nie coś, co sobie wybieramy, ale podążanie za swoim wewnętrznym głosem.
Pasja to nie coś, czego szukasz i co w pewnym momencie – oczywiście, zakładając pozytywny scenariusz – znajdujesz. Owszem, tak też możemy ją odnaleźć, ale jednocześnie wywieramy na siebie niepotrzebną presję. Zdecydowanie korzystniej jest podążać za swoimi upodobaniami i cieszyć się nimi, niczym dziecko, które zatraca się w zajmowaniu się tym, co najbardziej je fascynuje.
Jak znaleźć pasję?
-
Podążaj za emocjami – jeżeli coś budzi w Tobie niechęć, niezadowolenie i czujesz wyraźnie, że nie jest to coś, co może być Twoją pasją, po prostu zrezygnuj. Podążaj za swoją intuicją. Pasja powinna pobudzać Cię, sprawiać, że czujesz się lepiej i chcesz robić tego więcej.
-
Nie wywieraj na siebie zbędnej presji – nie poszukuj pasji z nastawieniem, że koniecznie musisz ją znaleźć, bo w taki sposób, tylko sobie to utrudniasz. Rzecz w tym, że kiedy wywierasz na siebie presję, znika Twoja otwartość na nowe doświadczenia i umiejętność cieszenia się nimi. Podchodź do szukania pasji niczym naukowiec, który próbuje różnych rozwiązań, ale kiedy nie uda mu się osiągnąć celu, weryfikuje swoje pomysły, po czym próbuje czegoś innego. Potraktuj to jako zabawę i ciesz się jak najwięcej!
-
Daj sobie tyle czasu na próbowanie, ile potrzebujesz – jeżeli czujesz potrzebę, aby spróbować czegoś więcej i zgłębić się jeszcze bardziej w dany obszar, to zrób to. Daj sobie tyle czasu, ile potrzebujesz na próbowanie nowych rzeczy i nie wywieraj na siebie presji, związanej z koniecznością sprawdzenia każdego punktu z listy. Wtedy być może nawet nie zauważysz, kiedy aktualnie wykonywana czynność stanie się Twoją nową pasją.
Pamiętaj, że pasja to stan umysłu, w którym czujesz spełnienie, kiedy wykonujesz czynności, które lubisz. To coś, co cały czas mamy w sobie i odnajdujemy to uczucie w codziennych działaniach, w zainteresowaniach i w zwykłych czynnościach. Podążaj za swoim wewnętrznym głosem, a odnajdziesz odpowiedź na pytanie, co kochasz robić i jak odnaleźć w sobie pasję.
wasze zainteresowania, wasze opowieści...
ZAPRASZAMY
Opowiedź o swojej pasji, o swoim hobby czy kolekcjach. Wymień się doświadczeniami, bądź inspiracją dla siebie i innych.
Pisz do nas: pakamera.info@gmail.com
Barbara Malicka, Chicago
Różnorodność moich pasji jest wielka, jak u wielu osób. Przede wszystkim lubię szyć, początkowo chciałam obszywać moje dzieci. I to robiłam. Dopóki były małe. Jak to
w życiu jednak bywa, często to ono weryfikuje nasze chęci i zamierzenia. Po prostu uwielbiam robić wiele rzeczy. Kocham fotografię, teraz zimą chodzę często nad Michigan - przyglądam się krze na wodzie, jej kształtom, w ogóle natura potrafi zaskakiwać, a lód jest taki kruchy i topniejący. Nawet jak powstanie nowy, już nie będzie taki sam... Uwielbiam robić biżuterię z zamków błyskawicznych i bardzo lubię spędzać czas na kuchennych podbojach. Na to ostatnie mam, niestety, mniej czasu, ale i tak przygotowuję świeże posiłki każdego dnia. Może nie są one specjalnie skomplikowane, bo te zostawiam na specjalne okazje, ale są moje, zdrowe, lubiane.
A to najważniejsze.
Ludmiła, Grayslake, Illinois
Scrapbooking. To coś, co mnie bardzo wciągnęło i lubię robić głównie albumy scrapbookingowe, Fajnie ozdobione karty albumów potem wyklejam naszymi zdjęciami. To jest taka pamiątka, coś namacalnego, czego nikt mi nie zabierze. Odkąd straciliśmy dwa dyski, w tym ze zdjęciami z naszej dwumiesięcznej podróży, to te albumy cenię podwójnie. A odkąd mamy dzieci, staram się robić co jakiś czas nowy i wypełniać je zdjęciami. Scrapbooking dodaje po prostu albumom “tego czegoś”. Lubię je oglądać i już w szufladzie czekają kolejne kolorowe arkusze papieru do pocięcia i wyklejenia.