top of page

spotkaniarozmowy

 sierpieÅ„/wrzesieÅ„ 2023 / 8-9 (12-13)

Rzeczywistość jest niedoinwestowana

Rynek dostarcza ci wszelkich narzÄ™dzi, żebyÅ› mogÅ‚a żyć poza jakÄ…kolwiek wspólnotowÄ… interakcjÄ…. Nie jesteÅ›my przez to dla siebie realni, możemy siÄ™ swobodnie, do woli nienawidzić.

Katarzyna Kazimierowska rozmawia z Dorotą Masłowską.

Dorota Masłowska
(urodzona w roku 1983), autorka gÅ‚oÅ›nej "Wojny polsko-ruskiej pod flagÄ… biaÅ‚o-czerwonÄ…", za którÄ… otrzymaÅ‚a Paszport „Polityki”

i nagrodzonego NagrodÄ… Nike "Pawia Królowej". Autorka wystawianych na caÅ‚ym Å›wiecie dramatów "Dwoje biednych Rumunów mówiÄ…cych po polsku" i "MiÄ™dzy nami dobrze jest". W 2018 roku ukazaÅ‚a siÄ™ jej powieść "Inni ludzie". Laureatka Samuel-BogumiÅ‚ Linde Preis 2020. Felietonistka Dwutygodnika.

Chicagowski Trap Door Theater wystawiÅ‚ w jezyku angielskim dwie sztuki Doroty MasÅ‚owskiej, która goÅ›ciÅ‚a w Chicago: "Dwoje Rumunów mówiÄ…cych po polsku" (2021)

i "Bowie w Warszawie" (2023). 

Gdybyś nie musiała rozmawiać o swoich książkach, to o czym chciałabyś rozmawiać?

Nie wiem, czy w ogóle bym chciaÅ‚a. Konieczność rozmawiania z dziennikarzami jest dla mnie efektem ubocznym twórczoÅ›ci. Wiem, że to jest niezbÄ™dne jako pewna mediacja miÄ™dzy mnÄ… a odbiorcÄ…, ale powiem wprost: nie chce mi siÄ™.

​

To aż takie niepotrzebne?

To pisanie daje mi speÅ‚nienie i wyraz tego, co czujÄ™ i myÅ›lÄ™. Nie mam potrzeby wyrażać wiÄ™cej. PiszÄ…c, mogÄ™ sobie szukać, pytać, mieć wÄ…tpliwoÅ›ci, wnikać w wielowymiarowość rzeczy. A media potrzebujÄ… gotowych diagnoz, zdaÅ„ twierdzÄ…cych, najlepiej „mocnych”, „efektownych”, które nadajÄ… siÄ™ na klikalne leady. Niestety, jak siÄ™ jest pisarzem, to Å‚atwo siÄ™ takie rzeczy generuje,

a świat chętniej to kupuje niż sprawy niejasne, niezamknięte, niepewne. Nie ma w tym dla mnie spełnienia.

W dodatku media pracujÄ… w coraz wiÄ™kszym poÅ›piechu. MaÅ‚o kto ma wÅ‚asne przemyÅ›lenia, ludzie notorycznie szukajÄ… rzeczy do powiedzenia w Google’u. A internet to rzeczywistość bez Å›mietnika, nigdy nic siÄ™ tam nie dezaktualizuje, nie unieważnia, zÅ‚oto i Å›mieci sÄ… na tych samych prawach.

PiszÄ™ od prawie dwudziestu lat, od mojego debiutu zmieniaÅ‚a siÄ™ rzeczywistość, kontekst polityczny i spoÅ‚eczny, ja sama bardzo siÄ™ zmieniÅ‚am. Rozumiem, że tak zwany wizerunek, postać medialna ma swojÄ… historiÄ™, ale moi rozmówcy bezustannie konfrontujÄ… mnie z tym, co powiedziaÅ‚am w 2005 roku i proszÄ… o komentarz.

CzÄ™sto mam poczucie, że to obustronna marnacja czasu i sÅ‚ów, że Å›wiat by siÄ™ bez tego doskonale obyÅ‚…

​

W pierwszym felietonie twojego nowego zbioru "Jak przejąć kontrolÄ™ nad Å›wiatem, nie wychodzÄ…c z domu" czytam: „Napiszecie książkÄ™ o lisach, bÄ™dÄ… lisy, lisy, lisy. Napiszecie książkÄ™ o lasach, to bÄ™dÄ… lasy. BÄ™dziecie zapraszani do lasów, bÄ™dÄ… was wszyscy pytali o lasy, bÄ™dÄ… wam na spotkania przynoszone lasy”. Wracanie do zakoÅ„czonego tematu jest jak rozdrapywanie starego wspomnienia?

ZwÅ‚aszcza że książka zawsze ukazuje siÄ™ z poÅ›lizgiem, a emocje, jakie towarzyszyÅ‚y jej pisaniu, dawno przeminęły. Mnie to siÄ™ bardziej kojarzy z przykroÅ›ciÄ… osobistej niespójnoÅ›ci. To znaczy, że musisz rozbudzić w sobie coÅ›, czego już w tobie nie ma, albo odegrać siebie sprzed iluÅ› miesiÄ™cy, czasem lat. Jako osoba publiczna funkcjonujÄ™ w takim rodzaju bezczasu, wszystko jest teraz. JednoczeÅ›nie na przykÅ‚ad promujÄ™ książkÄ™ w Polsce, w Stanach i Hiszpanii wychodzÄ… moje dramaty, a w Niemczech Inni ludzie.

W każdym z tych miejsc jestem zmuszona od nowa wzbudzić w sobie te emocje, których już nie mam, rozdrapać jakÄ…Å› sprawÄ™, która już mnie nie interesuje. I chcÄ™ być w tym szczera i gorÄ…ca, ale coraz częściej myÅ›lÄ™, że przydaÅ‚by mi siÄ™ dobry Doppelgänger. Nie jestem w stanie być sobÄ… we wszystkich tych odsÅ‚onach. Tych ról do odegrania jest coraz wiÄ™cej i mnie to zupeÅ‚nie nie odpowiada,

a z drugiej strony nie wiem, jaka jest alternatywa. Zwłaszcza że jeszcze chciałabym być sobą samą, żyć. Potrzebuję chyba żony-asystentki, inaczej to jest to niewykonalne.

​

Żony?

Takiej archetypicznej żony-asystentki jak w filmie Å»ona, która organizuje pisarzowi caÅ‚e życie, jest sekretarkÄ…, menedżerkÄ…, psychoterapeutkÄ…, researcherkÄ…, parzy kawÄ™ i autoryzuje wywiady. Częściej kobiety godzÄ… siÄ™ na takie wchÅ‚oniÄ™cie przez czyjÄ…Å› karierÄ™, ale bywa przecież odwrotnie. Nie ma w tym nic dziwnego, bo w momencie, kiedy kariera pisarska nabiera tempa, to pochÅ‚ania bliskich. Nie obsÅ‚uży jej jedna osoba, która jeszcze równolegle chce tworzyć, a nie tylko bywać, pozować do zdjęć i odbierać nagrody.

Kiedy musisz żonglować swoimi maskami, wychodzić do ludzi i bezustannie stwarzać siÄ™ wzglÄ™dem nich na nowo, nie ma miejsca na twórczość.

​

Stowarzyszenie Unia Literacka, zrzeszające pisarki i pisarzy, proponuje zwolnić machinę produkcji, wydawać mniej książek, by dać czytelnikom szansę na ich przeczytanie i by każdy autor miał szansę zaistnieć. Może to pomoże?

Nie wiem, czy to jest kwestia systemowa, widzÄ™ to raczej jako osobistÄ… decyzjÄ™, którÄ… każdy musi podjąć samodzielnie. Można być pisarkÄ… lub pisarzem niszowym, niezależnym od wymagaÅ„ rynku, można – jeÅ›li ma siÄ™ zakusy mainstreamowe – poddać siÄ™ tej machinie ze wszystkimi jej puÅ‚apkami, ale za to zarabiać pieniÄ…dze i udzielać efektownych wywiadów z fajnymi leadami. To jest do pewnego stopnia twoja negocjacja ze sobÄ…, ile możesz z siebie dać, jak siÄ™ czujesz w masce, która prÄ™dzej czy później musi siÄ™ pojawić. Co jest spójne z tobÄ…, a co już nie.

​

Czy wydaje ci się, że pisarz ma obowiązek wobec społeczeństwa?

Trzeba by zacząć od definicji pisarki czy pisarza, która w tych przedziwnych czasach strasznie siÄ™ rozszczelniÅ‚a. Mówimy o bardzo wielu jakoÅ›ciach, funkcjach, bo ludzie pod hasÅ‚em „literatura” tworzÄ… rzeczy od wysokoartystycznych po stricte użytkowe, różnie siebie kreujÄ…, różnie ustawiajÄ… siÄ™ wzglÄ™dem czytelników, i to wszystko jest ciÄ…gle pisarstwo.

SÄ… tacy, którzy czujÄ… rodzaj publicznego ognia, gotowoÅ›ci do zabierania gÅ‚osu, budowania swojej persony medialnej. A u innych ta potrzeba wyjÅ›cia na zewnÄ…trz, upublicznienia siÄ™, wyczerpuje siÄ™ już w momencie, kiedy napiszÄ… książkÄ™. Każdy ma taki obowiÄ…zek wobec spoÅ‚eczeÅ„stwa, jaki czuje. MyÅ›lÄ™, że żyjemy w czasach niesamowitego bankructwa, ale też redefinicji autorytetu. I że realnie dziÅ› liczy siÄ™ gÅ‚os tych, którzy majÄ… w sobie smykaÅ‚kÄ™ populistycznÄ…. Wracamy tu do tego zapotrzebowania na efektowne zdania, skróty myÅ›lowe, które dobrze siÄ™ klikajÄ…, które można przeklejać, inkorporować jako swoje.

Wydaje mi siÄ™, że pisarze majÄ… szczególnÄ… Å‚atwość strzelania takimi rzeczami – to jest przecież ich talent.

To bardzo ryzykowne, bo budzi szybki, intensywny poklask. Boję się tego. Z drugiej strony wiele razy spotkałam się z brakiem kontroli nad tym, co powiem.

Bo wydaje mi siÄ™, że na przykÅ‚ad mówiÄ™ w wywiadzie o swojej książce, a potem w gazecie idzie to z leadem: „Zabrano mi ojczyznÄ™. PiS to potwory”. Bo to siÄ™ klika.

​

​

Ale masz w sobie odwagÄ™, aby zabierać gÅ‚os w inny sposób, choćby nagrywajÄ…c pÅ‚ytÄ™ "SpoÅ‚eczeÅ„stwo jest niemiÅ‚e", i wystÄ™pować publicznie, co spotkaÅ‚o siÄ™ z różnymi reakcjami, także z krytykÄ…. Dlaczego wÅ‚aÅ›nie na takie wystÄ…pienie, w takiej formie siÄ™ decydujesz?

Tak jak mówiÅ‚am na poczÄ…tku: w przeciwieÅ„stwie do publicystyki sztuka to dla mnie speÅ‚nione pole ekspresji, na którym to ja narzucam warunki, mogÄ™ być gÅ‚upia, niepewna, mogÄ™ siÄ™ wahać. To jest dla mnie przestrzeÅ„, gdzie mogÄ™ być szczera

i jestem gotowa za to zapłacić.

Wiem, że to zagmatwane: z jednej strony deklaruję kameralność i prywatność,

a z drugiej wciąż Å‚adujÄ™ siÄ™ na scenÄ™ w takiej czy innej formie. I tu nie chodzi o to, że ja siÄ™ nie bojÄ™ czy nie wstydzÄ™, bo bardzo siÄ™ bojÄ™ i wstydzÄ™. Ale wydaje mi siÄ™, że jeÅ›li robiÄ™ coÅ›, o czym wiem, że jest dobre – a uważam, że moja pÅ‚yta jako akt sztuki jest zajebista, choć oczywiÅ›cie w sensie technicznym, wokalnym, muzycznym jest bardzo zÅ‚a – to mi to daje odwagÄ™. Chociaż jestem nieÅ›miaÅ‚a i nie lubiÄ™ bycia publicznego, a przez pierwsze piÄ™tnaÅ›cie lat to byÅ‚o dla mnie niemalże niewykonalne. Wszystko musiaÅ‚am robić na zgrzytajÄ…cych zÄ™bach.

​

A co siÄ™ zmieniÅ‚o – w Tobie czy otoczeniu – że po piÄ™tnastu latach staÅ‚o siÄ™ wykonalne?

Nie wiem, zobojÄ™tniaÅ‚am czy siÄ™ przyzwyczaiÅ‚am. Kiedy po raz pięćsetny wychodzisz na scenÄ™, to po prostu nie sposób ciÄ…gle popadać w histeriÄ™.

​

To chyba odetchnęłaś z ulgą, kiedy uderzyła w nas pandemia?

Tak napisaÅ‚am w jednym z felietonów. RzeczywiÅ›cie, moje życie przed pandemiÄ… byÅ‚o dość gÄ™ste, intensywne, powiedziaÅ‚abym: pazerne, wiÄ™cej, wiÄ™cej, wiÄ™cej. Nie w sensie materialnym, ale sensacyjnym. Ja sama mnożyÅ‚am sensacje. Bezustannie jeździÅ‚am na spotkania autorskie i premiery, przerzucaÅ‚am siÄ™ miÄ™dzy paÅ„stwami i kontynentami, budzÄ…c siÄ™, czÄ™sto nie wiedziaÅ‚am, gdzie w ogóle jestem. Gdy dzisiaj myÅ›lÄ™, dlaczego tak żyÅ‚am, to niestety: dlatego, że mogÅ‚am.

DotarÅ‚am do jakiejÅ› granicy wydolnoÅ›ci i gdy odwoÅ‚ano mi pierwsze spotkanie, byÅ‚am w euforii, że bÄ™dÄ™ miaÅ‚a wolny dzieÅ„, że bÄ™dÄ™ mogÅ‚a sobie zjeść kolacjÄ™ z chÅ‚opakiem, zrobić pranie. A jak siÄ™ okazaÅ‚o, że jest jeszcze jeden wolny dzieÅ„, jeszcze tydzieÅ„, jeszcze dwa tygodnie, to byÅ‚am w niebie! Ale ten okres zbiorczo nazywany pandemiÄ… miaÅ‚ bardzo różne oblicza, i moje odczucia ewoluowaÅ‚y od poczÄ…tkowej euforii przez narastajÄ…cÄ… stagnacjÄ™, po zupeÅ‚nÄ… nudÄ™…

​

A teraz?

Teraz zaczęłam się robić nerwowa.

​

Do czego nie chciałabyś wracać, na co nie czekasz?

Okres pandemii jasno mi pokazał, że moja praca mnie nie cieszy, że to jest puste, że kocham tworzyć, a zamiast to robić, jeżdżę

i opowiadam, jak tworzę. A teraz, gdy życie powoli zaczyna wracać, nadchodzi chwila konfrontacji. Czy mam odwagę do rezygnacji? Samoograniczenia? Życia tak, jak chcę, a nie tak, jak mi się żyje?

​

Pandemia, której skutkiem, przynajmniej przez pewien czas, byÅ‚ brak spotkaÅ„, kontaktów, tak zwanego wychodzenia do ludzi

i świata, stała się odpowiedzią na naszą potrzebę więcej, więcej, więcej?

Wydaje mi siÄ™, że to jest szansa ogólnospoÅ‚ecznej reedukacji. OczywiÅ›cie każdy sobie odrobi tÄ™ lekcjÄ™, na ile bÄ™dzie chciaÅ‚ i mógÅ‚. Ale ja w tym widzÄ™ możliwość zrewidowania straszliwego stylu życia, który bezwiednie i bezrefleksyjnie przyjÄ™liÅ›my. DaliÅ›my sobie wmówić, że jakość życia jest w konsumpcji: tej materialnej i tej wrażeniowej, równie intensywnej. W ciuchach i gadżetach, ale

i podróżach, ludziach, których też potrafimy pożerać, zaliczać, odhaczać. To jest pewna optyka, w ramach której wydaje nam siÄ™, że jakość życia sprowadza siÄ™ do tego, jak to wszystko bÄ™dzie wyglÄ…daÅ‚o na Instagramie. Tymczasem to jest pewna subtelna umiejÄ™tność, na którÄ… skÅ‚ada siÄ™ wiele różnych rzeczy: wrażliwość, skupienie, Å›wiadomość, jak bardzo wszystko jest ulotne. Dla mnie to byÅ‚o niesamowite, choć nieodkrywcze odkrycie.

Å»e naprawdÄ™ nie jesteÅ›my w stanie sobie tego kupić, zamówić, wypodróżować, wykreować na Instagramie, że to jest kompetencja, umiejÄ™tność, praca do wykonania. MyÅ›lÄ™, że to wÅ‚aÅ›nie byÅ‚ wielki dar, móc tego tak przymusowo, fizycznie doÅ›wiadczyć, dotknąć

i zobaczyć.

​

Wcześniej to było niemożliwe?

Nie jesteś w stanie tego pojąć na trzydniowych warsztatach medytacji, bo nawet jeśli zamkniesz się na trzy dni w chacie bez prądu

i wody, to po powrocie i tak Å›wiat naprze na ciebie swoimi fikcyjnymi wartoÅ›ciami i ciÄ™ nimi zdominuje. W normalnym trybie rzeczy możemy najwyżej od tego wszystkiego na chwilÄ™ odpocząć, ale to i tak wróci. Natomiast tutaj rzeczywiÅ›cie, w tym oderwaniu, dotknÄ™liÅ›my tego fizycznie. WidzÄ™ szansÄ™ w cielesnoÅ›ci tego doÅ›wiadczenia, to może nas zmienić.

​

Kim się możemy stać?

Nie wiem, to tylko szansa, ale moglibyśmy żyć głębiej, prawdziwiej, realniej.

​

A czy to nie jest myślenie magiczne, że to już za nami? Świat tylko czeka, żeby nadrobić ten czas?

Możliwe. Bo jesteÅ›my bardzo bezbronni wobec tego, co na zewnÄ…trz. Kiedy używasz komputera i smartfona, to wszystko po prostu wlewa siÄ™ do twojej gÅ‚owy. To nie jest dobrowolny akt uwagi, tylko wÅ‚aÅ›nie taka powódź bzdur, reklam, niepotrzebnych danych, która ciÄ™ zalewa. Bardzo trudno siÄ™ temu Å›wiadomie oprzeć, zrezygnować.

MyÅ›lÄ™, że okres pandemii byÅ‚ tu inspirujÄ…cy dlatego, że dotknÄ…Å‚ caÅ‚ego Å›wiata, wszystkich. Można byÅ‚o zobaczyć życie poza przebodźcowaniem, mnożeniem przedmiotów i atrakcji, bez poczucia, że coÅ› ciÄ™ omija.

To byÅ‚ pewien ogólny przymus, wiÄ™c byÅ‚o Å‚atwo, Å›wiadoma jednostkowa rezygnacja jest dużo trudniejsza, bo skazuje ciÄ™ na bycie obok, pewnÄ… banicjÄ™, samotność. Nie każdy może sobie na to pozwolić. Nie wiem, czy na przykÅ‚ad ja, jako pisarka, mogÄ™ sobie pozwolić na życie w takiej abstrakcji?

​

Czy można skazać siÄ™ na banicjÄ™, jeÅ›li mamy już zakodowane w sobie FOMO [fear of missing out, lÄ™k przed pominiÄ™ciem – przyp. red.]? Urodzeni po 1990 roku pewnie wyssali to z mlekiem matki. DziÅ› banicja oznacza wykluczenie.

No tak, nie bÄ™dÄ…c w ciÄ…gÅ‚ym updacie, nie wiesz, co siÄ™ dzieje, co jest ważne, jak podsumować mnożące siÄ™ newsy, wizerunki, fakty, co myÅ›leć o najnowszych serialach. Wszystkich nie obejrzysz, ale chociaż kontrolujesz przepÅ‚yw opinii, skrótów, instant-myÅ›li. Gdy myÅ›lÄ™ o osobach, które w moim otoczeniu sÄ… najlepiej zorientowane i znajÄ… zawsze wszystko, to sÄ…dzÄ™, że chodzi o rodzaj dominacji, kontroli nad innymi; przyjemność gaszenia, mówienia: „Aaa, znam, sÅ‚yszaÅ‚em, wiem”. To jakaÅ› straszna inwestycja czasu i energii, żeby nadążać za wszystkim, nie wiem, jak ci ludzie to robiÄ…, muszÄ… mieć silnÄ… motywacjÄ™. Ostatecznie myÅ›lÄ™, że FOMO jest antytwórcze, bo kontrolujÄ…c ciÄ…gÅ‚y napÅ‚yw treÅ›ci, nie da siÄ™ tworzyć wÅ‚asnych.

​

Dla mnie to też kwestia adaptacji. Ja na przykÅ‚ad nie mam smartfona. Na poczÄ…tku to byÅ‚a forma protestu, teraz – raczej eksperyment, ile jeszcze wytrzymam. TrochÄ™ jakbym siÄ™ nie zaadaptowaÅ‚a.

Wracamy tutaj do tego „napierania” Å›wiata na ciebie; wymusza na tobie zmiany i aktualizacje, czy ich chcesz, czy nie. To nie jest Å›wiat dla analogowych ludzi.

Też bardzo dÅ‚ugo miaÅ‚am zwyczajny telefon do dzwonienia, ugięłam siÄ™ kilka lat temu i to bardzo uÅ‚atwiÅ‚o mi życie, bo zaczęłam korzystać z tych wszystkich udogodnieÅ„ typu szukanie drogi, lokalizacja, Uber. Z dnia na dzieÅ„ poczuÅ‚am siÄ™ omnipotentna, jakbym miaÅ‚a zewnÄ™trzny mózg. A z drugiej strony zaczęłam bezustannie sprawdzać pocztÄ™, wiadomoÅ›ci; ten ciÄ…gÅ‚y dostÄ™p do Å›wiata

i Å›wiata do ciebie powoduje, że gdzie nie pójdziesz, tam jesteÅ› wszÄ™dzie. To niemal fizycznie mÄ™czy, nuży.

Mój chÅ‚opak nie ma smartfona i myÅ›lÄ™, że dziÄ™ki temu jest dużo bardziej wypoczÄ™ty i spokojny.

Bardzo dÅ‚ugo opieraÅ‚am siÄ™ też przed zaÅ‚ożeniem fanpage’a na Facebooku. WydawaÅ‚o mi siÄ™ to gÅ‚upie jak but: miaÅ‚am dość w życiu upubliczniania siÄ™, nie potrzebowaÅ‚am wiÄ™cej. Ale to medium tak bardzo siÄ™ rozrosÅ‚o, że jakieÅ› braki, dziury, niedoinformowania szybko zarastajÄ… przypadkowÄ… treÅ›ciÄ…. Mój bojkot znaczy tu tylko tyle, że ktoÅ› inny zawiaduje mojÄ… narracjÄ…, ktoÅ› inny mówi, co

u mnie sÅ‚ychać. Ciekawa jestem, kiedy bÄ™dÄ™ musiaÅ‚a siÄ™ poddać i zaÅ‚ożyć konto na Instagramie. Uważam za kompletnÄ… porażkÄ™ fakt, że ludzie, żeby ciÄ™ czytać i kupować twoje książki, muszÄ… ciÄ™ doÅ›wiadczać jako obrazków. CiÄ…gle spotyka mnie coÅ› takiego, że czytelnicy przychodzÄ… na moje spotkania po to, żeby sobie zrobić ze mnÄ… selfie. I gdy nie chcÄ™ siÄ™ na nie zgodzić, bo tego nie cierpiÄ™, sÄ… szczerze zaskoczeni i urażeni. Zawiedzeni, że tyle siÄ™ nasiedzieli, nasÅ‚uchali czczej gadaniny, i nawet nie ma z tego zdjÄ™cia.

​

Tak jakby to się nie wydarzyło.

Tak. Mam jeszcze wrażenie, że ludzie chcÄ… konsumować autora, chcÄ… go w jakiÅ› sposób mieć. Nie do wiary, że literatura, która wydaje siÄ™ takim introwertycznym, neurotycznym zajÄ™ciem w zapajÄ™czynionym kÄ…ciku, stawia nagle przed pisarzami takie nieliterackie wymagania. PR, wizerunek, social media.

​

Nasza rzeczywistość staje się mniej realna od internetowej?

Ona jest totalnie niedoinwestowana, zaniechana. Ludzie po prostu nie dbają o jej jakość, bo internetowe fikcje są niepomiernie łatwiejsze i ładniejsze, zwłaszcza te przefiltrowane. W dodatku mamy nad nimi kontrolę, możemy się autokreować, cenzurować

i rzeźbić, dużo sprawniej niż w rzeczywistości.

DaliÅ›my sobie wmówić, że jakość życia jest w konsumpcji: tej materialnej i tej wrażeniowej.

W ciuchach i gadżetach, ale

i podróżach, ludziach, których też potrafimy pożerać, zaliczać, odhaczać.

Ostatnio poznaÅ‚am pojÄ™cie instagramowej twarzy. To jest twarz idealna, która zawiera elementy różnych ras, ale jest arasowa jednoczeÅ›nie. To twarz Kim Kardashian.

​

Piękna twarz wszystkich.

​

I każdy chce taką mieć, wystarczy dobry makijaż albo filtr w smartfonie. To tak jak

z klawiszem delete. Zawsze możesz go użyć i skasować to, co nie pasuje. Kontrolować.

Interesuje mnie, że te fałszywe wizerunki i autokreacje wypierają prawdę, że są tak niepomiernie atrakcyjniejsze dla publiczności! Że ludzie pożądają tych fikcji, kochają się w nich, dyskutują z nimi.

Bardzo interesuje mnie to zjawisko ludzi, ba, całych rodzin żyjących na Instagramie

i z Instagrama.

Serio, przejmuje mnie to dreszczem, że twoje życie może być sesjÄ… zdjÄ™ciowÄ…, z wykreowanÄ… scenografiÄ…, kostiumami, pozami. Å»e twojÄ… pracÄ… jest sprawne lokowanie w nich produktów: noszenie butów, popijanie z kubków, jedzenie batonów. JakbyÅ› żyÅ‚a na deskach teatru, grajÄ…c siebie używajÄ…cÄ… rzeczy.

No i że ci ludzie często tak bardzo wierzą w te swoje twarze z filtrem, że zaczynają je urzeczywistniać: silikonować, pompować

i ostrzykiwać tak, żeby byÅ‚y podobne do tych ze zdjęć. Tu widać tego moc, realnÄ… siÅ‚Ä™ sprawczÄ…, te wizerunki i fikcje zmieniajÄ… nas nawet fizycznie. To jest ostatni wymiar zmian, w których uczestniczymy, a ich tempo jest tak duże, że nie sposób goÅ‚ym okiem do koÅ„ca zobaczyć rozmiar tej katastrofy. Nie wiem dokÄ…d to zmierza, ale na pewno jest to krach rzeczywistoÅ›ci.

​

No właśnie, co dalej?

To, co siÄ™ wydarzyÅ‚o w ciÄ…gu ostatnich miesiÄ™cy, pokazaÅ‚o, że nasz wpÅ‚yw na rzeczywistość jest tak znikomy, że dziejÄ… siÄ™ rzeczy, które wywracajÄ… kompletnie porzÄ…dek caÅ‚ego Å›wiata. I bardzo dobitnie udowadniajÄ…, że naprawdÄ™ nad niczym nie panujesz, nad niczym nie masz kontroli, a wszystkie twoje mrówcze starania typu nieużywanie siatek plastikowych sÄ… o tyle piÄ™kne, co zabawne.

​

Może to nie wybrzmi po ostatnich wyborach, ale czy naprawdÄ™ masz poczucie, że nie mamy nad niczym kontroli, a jedynie chęć, by jÄ… mieć? NapisaÅ‚aÅ› w poÅ›cie na Facebooku: „ChciaÅ‚abym, by w poniedziaÅ‚ek Andrzej Duda, jego samozakneblowana żona i jego Å›mierdzÄ…ca wódÄ… i kieÅ‚basÄ… karta rodziny, kwestionowanie katastrofy klimatycznej i desperacki przedwyborczy buziaczek posÅ‚any antyszczepionkowcom byÅ‚y już tylko nieostrym cieniem mgÅ‚y, naszym wspólnym zÅ‚ym snem. JeÅ›li ktokolwiek siÄ™ waha, jeÅ›li komukolwiek siÄ™ nie chce, to nie w tÄ™ niedzielÄ™. To sÄ… wybory cywilizacyjne, WYBORY TOTALNE. Wciąż mamy szansÄ™ wymanewrować, być wystarczajÄ…co dobrym krajem, w którym chce siÄ™ żyć i pracować, a nie kseno- i homofobicznym, bÅ‚Ä™dnym, samozatapiajÄ…cym siÄ™ lÄ…dem! RafaÅ‚ Trzaskowski MUSI wygrać. Nie tylko dlatego że jest mÄ…drzejszy i Å‚adniejszy. GÅ‚osujcie”. Ludzie zagÅ‚osowali, wielu poczuÅ‚o w sobie moc sprawczÄ….

Z przyczyn, o których mówiÅ‚am wczeÅ›niej, czyli nadmiernej Å‚atwoÅ›ci formuÅ‚owania efektownych sÄ…dów, unikam tego. Ale w tych wyborach miaÅ‚am poczucie, że walczymy o wszystko, że jeÅ›li choć jedna osoba wiÄ™cej pójdzie dziÄ™ki moim sÅ‚owom na wybory, to warto. Na moim koncie momentalnie zaroiÅ‚o siÄ™ od trolli: takich szczerych trolli, co po prostu nieortograficznie siÄ™ pieklÄ… na tematy polityczne, ale też takich trolli przemysÅ‚owych, Å›ciekowych, fekalno-analnych, co na oÅ›lep mieszajÄ… ciÄ™ z gównem w obronie niepokalanej czci pana Andrzeja Dudy.

To było dość ciekawe, ale też bardzo nieciekawe.

​

Masz poczucie, że tworzy siÄ™ wielka historia, porównywalna do tej, jakiej doÅ›wiadczyÅ‚o pokolenie naszych dziadków?

Może nawet większa? Na naszych oczach trwa realna, bezprecedensowa katastrofa ekologiczna, biologiczna, ale jakoś potrafimy tego nie widzieć, nie wierzyć w to.

Ciekawa jest już sama emocja zwiÄ…zana z kompletnym nieogarnianiem technologii, z której na co dzieÅ„ korzystamy. To znaczy, że my tak bardzo nie rozumiemy już tych urzÄ…dzeÅ„, które dyktujÄ… rytm naszej codziennoÅ›ci, kompletnie nie wiemy, jak one dziaÅ‚ajÄ…, nie zdajemy sobie sprawy z niebezpieczeÅ„stw zaklÄ™tych w najbardziej oczywistych przedmiotach, które trzymamy w rÄ™kach.

DostÄ™p do tej wiedzy majÄ… wysoce wykwalifikowani specjaliÅ›ci, ogarnianie przeciÄ™tnego czÅ‚owieka nawet tego nie muska. Nie wiadomo, na czym siÄ™ oprzeć. Nie ma jakiegoÅ› uniwersalnego porzÄ…dku, na przykÅ‚ad przyrody, do którego kiedyÅ› siÄ™ odwoÅ‚ywano

w ramach tak zwanego zdrowego rozsÄ…dku, chÅ‚opskiego rozumu, nie ma już pór roku, znikajÄ… owady. Zniszczenie, jakie swojÄ… dziaÅ‚alnoÅ›ciÄ… zafundowaliÅ›my naturze, wywróciÅ‚o go na nice.

​

A czego ty siÄ™ chwytasz?

Właściwie niczego. Tego, że z jakiegoś powodu żyję właśnie teraz, uczestniczę w tym momencie historii świata, doświadczam tej bezradności, tego braku wpływu.

​

To wszystko brzmi, jakby nam bardzo brakowało poczucia bezpieczeństwa.

To mi się wydaje superinteresujące, że funkcjonujemy w takiej kompletnej ciemności. Interesuje mnie to nasze, często nieuświadomione, zagubienie, indolencja, bezradność, to tu się zaczyna jakaś totalna mizeria naszej kondycji.

Mówisz o tym „wielka historia”, dla mnie to jest koniec i poczÄ…tek nowego Å›wiata, olbrzymie przeksztaÅ‚cenie, w którego epicentrum jesteÅ›my. Na pewno tempo tych zmian jest bezprecedensowe. Tylko jak do tego siÄ™ ma literatura? Taka jak moja, która na przykÅ‚ad tropi jÄ™zyk? Nie mam pojÄ™cia czy nasz jÄ™zyk – który ma bardzo Å›limacze tempo zmian wzglÄ™dem rzeczywistoÅ›ci i musi nadrabiać absurdalnÄ… iloÅ›ciÄ… komputeryzmów, anglojÄ™zycznych wtrÄ™tów, bo nie jest w stanie sam wytworzyć mechanizmów, które by obsÅ‚użyÅ‚y mnogość nowych zjawisk  – za tym po prostu nadąża.

​

JÄ™zyk nie nadąża, a technologia nas przeÅ›ciga. W rzeczywistoÅ›ci internetowej nie trzeba mówić, wystarczy klikać: tak, nie, lajk, kupujÄ™.

To daje możliwość funkcjonowania bez myÅ›lenia i czucia. Jest nas za dużo, ale ciÄ…gle przydajemy siÄ™ jako konsumenci przedmiotów

i treści. Poza tym możemy nie istnieć.

​

DziÅ› Å‚atwo nie być, zwÅ‚aszcza w naszym kraju, bo może siÄ™ za niego wstydzimy, może wstydzimy siÄ™ za innych. Tak jak w twoich książkach – bohaterowie wstydzÄ… siÄ™ siebie, swoich najbliższych, albo tego, co ich kraj z nimi robi. I ten wstyd jest ich siÅ‚Ä… napÄ™dowÄ….

Autokreacje wypierajÄ… prawdÄ™,

a ludzie pożądają tych fikcji, kochają się w nich, dyskutują

z nimi. Bardzo interesuje mnie to zjawisko całych rodzin żyjących na Instagramie i z Instagrama.

To jest temat rzeka, wiele lat przerabiaÅ‚am w swojej twórczoÅ›ci to transgeneracyjne poczucie wstydu i ciÄ…gle, mimo 2020 roku, uwikÅ‚anie w historiÄ™. JakbyÅ›my odziedziczyli gen gorszoÅ›ci. Do tego dochodzi ten nasz niedorozwiniÄ™ty kapitalizm, naklejony na przetrÄ…conÄ… historiÄ… mentalność, która z nim wchodzi w bardzo dziwny dysonans. Scheda po wojnie, po komunizmie; podÅ›wiadome marzenie o tym, żeby wszyscy mieli po równo, żeby nie byÅ‚o lepszych i gorszych, a jednoczeÅ›nie żeby mieć wiÄ™cej, żeby być lepszym, a inni żeby byli gorsi.

To jest mnóstwo paradoksów: nienawiść do bogatych i kult bogatych. Także kult ludzi sprytnych, którzy potrafiÄ… sobie wszystko zaÅ‚atwić, i nienawiść do nich, bo sobie zaÅ‚atwili.

Do tego dochodzi katolicyzm. W sensie kulturowym, bo nawet jeÅ›li nie jesteÅ› katoliczkÄ…, to jest to zestaw wyobrażeÅ„, który przynależy do naszej mentalnoÅ›ci i rodzÄ…c siÄ™ tu, dostajesz go w pakiecie.

„Jebać biedÄ™”, ale też kult biednych, jako tych jedynych dobrych, którzy wejdÄ… do królestwa niebieskiego. WyciÄ…ga siÄ™ ich frustracjÄ™ jako polityczny potencjaÅ‚ i w koÅ„cu wyrzuca do Å›mieci i zapomina. To wszystko jest w jÄ™zyku, którym mówimy, a raczej, który mówi nami.

​

No tak, nie ulepszymy się jako społeczeństwo, nie nałożymy Polsce instagramowej twarzy.

MyÅ›lÄ™, że naprawdÄ™ w tych ostatnich kilku dekadach, czasie najwiÄ™kszych ekonomicznych przeksztaÅ‚ceÅ„, nie zadbano o wspólnotÄ™. Tego teraz strasznie brakuje, nawet na poziomie „Pożycz szklankÄ™ cukru”, ludzie za tym strasznie tÄ™skniÄ…, potrzebujÄ… tego niemal biologicznie, ale w tych warunkach to już nie do odtworzenia. JesteÅ›my coraz bardziej od siebie niezależni, a rynek to chÄ™tnie obsÅ‚uguje. Dostarcza ci wszelkich narzÄ™dzi, żebyÅ› mogÅ‚a żyć poza jakÄ…kolwiek wspólnotowÄ… interakcjÄ…. Przez to nie jesteÅ›my dla siebie realni, możemy siÄ™ swobodnie, do woli nienawidzić.

CoÅ› zostaÅ‚o zaniedbane i chyba jest niemożliwe do reanimowania w momencie, kiedy ogólnospoÅ‚eczny konflikt jest już w tak zaawansowanym stadium.

​

Żal ci?

MyÅ›lÄ™, że to poczucie bycia częściÄ… wspólnoty jest bardzo pierwotnÄ… potrzebÄ…, a media spoÅ‚ecznoÅ›ciowe dajÄ… tego uÅ‚udÄ™, ale to wszystko baÅ„ki: w sensie swojej endemicznoÅ›ci i również w sensie nietrwaÅ‚oÅ›ci, zÅ‚udnoÅ›ci. Bardzo to byÅ‚o widać w pierwszym okresie pandemii, kiedy wszyscy upajali siÄ™ różnymi dziaÅ‚aniami wspólnotowymi, które potem oczywiÅ›cie rozeszÅ‚y siÄ™ po koÅ›ciach. To nie jest takie proste do zrobienia. Nie wystarczy po prostu chwilowy kryzys, żeby to siÄ™ jakoÅ› reanimowaÅ‚o.

​

Powiedziałaś kiedyś, że chciałabyś mieć ojczyznę, że to jest elementarne prawo. Nadal tak myślisz? Czy może faktycznie uznałaś, że można zagrzebać się w języku, że to on może być ojczyzną?

Ale ja nie wiem, czy to też nie jest zÅ‚udzenie zrodzone jeszcze w tamtym Å›wiecie, w którym wakacje spÄ™dzasz w Toskanii, wrzesieÅ„

w Grecji i tak dalej. W moim zawodzie ludzie czÄ™sto prowadzÄ… taki tryb życia, że mieszkajÄ… po prostu wszÄ™dzie, i wtedy powiedzenie, że mieszkasz w jÄ™zyku, bo to on jest twojÄ… tożsamoÅ›ciÄ…, jest jak najbardziej uzasadnione. Ja też tak trochÄ™ żyÅ‚am. Nie cierpiÄ™ mówić

o ojczyźnie, ale chciaÅ‚abym mieć ojczyznÄ™, bo tu siÄ™ urodziÅ‚am, stÄ…d wynika moje ciaÅ‚o, z jakiegoÅ› powodu tutaj jestem. I nie wiem dlaczego miaÅ‚abym szukać sobie innego miejsca na Ziemi. Dlaczego nie mogÄ™ tutaj żyć? Z drugiej strony sytuacja polityczna sprzyja takiej mentalnej emigracji; po prostu Polska pod rzÄ…dami PiS to nie jest mój kraj.

​

To mocne słowa.

To nie sÄ… wartoÅ›ci, w jakich chcÄ™ żyć ani w jakich chcÄ™, by żyÅ‚o moje dziecko. Nie jestem wierzÄ…ca, wiÄ™c nie chcÄ™, by w 2020 roku używano argumentów i wyobrażeÅ„ religijnych do dyskutowania o takich sprawach jak aborcja. Wielu moich przyjacióÅ‚ jest gejami – chcÄ™, by mieli peÅ‚ne prawa obywatelskie, na przykÅ‚ad do formalizowania swoich zwiÄ…zków, a nie żeby bali siÄ™ chodzić po ulicy. ChcÄ™, by za pieniÄ…dze na kulturÄ™ tworzono kulturÄ™, a nie badziewnÄ… propagandÄ™ historycznÄ…. I by pieniÄ…dze na telewizjÄ™ szÅ‚y na telewizjÄ™,

a nie na kreowanie alternatywnej rzeczywistoÅ›ci dla tych, którzy nie zauważajÄ… fotomontaży i manipulacji.

To absurdy, których ogrom przytÅ‚acza, frustruje i powoduje mentalnÄ… emigracjÄ™ wielu ludzi.

Stopniowo siÄ™ do tego przyzwyczajamy, okopujemy w jakichÅ› enklawach i próbujemy przetrwać. I to mnie przeraża.

​

Rozmowa ukazała się w sierpniowym numerze miesięcznika "Pismo. Magazyn opinii" (08/2020)

Przytaczamy jÄ… w caÅ‚oÅ›ci.  Naszym zdaniem jest ważna, interesujÄ…ca, choć  kontrowersyjna. 

bottom of page