miesięcznik polonia kultura
pakamera.chicago
pismo pakamera.polonia, od numeru 14 pod adresem internetowym: www.pakamerapolonia.com
podróże
sztuka bez kompromisów
grudzień 2022 / 4 (4)
Stefan Gierowski - portret z historią
i malowanie Dziesięciu Przykazań
CZESŁAW CZAPLIŃSKI
“…Jeśli ktoś maluje niefiguratywnie, mówi się zazwyczaj, że jest abstrakcyjny. A przecież może to być jedynie zwykłe malarstwo dekoracyjne, które nic nie wyraża. Abstrakcja zaś – moim zdaniem – musi coś wyrażać. Nie przedstawiać, ale właśnie wyrażać…”
Stefan Gierowski; Konstancin-Jeziorna; fot.: Czesław Czapliński
Często wybitnego artystę wyobrażamy sobie, że siędzi gdzieś na poddaszu i klepie biedę. To często już przeszłość, a w tym przypadku, jest zupełnie inaczej. Ale o tym potem.
Urodzony 21 maja 1925 roku w Częstochowie, dzieciństwo spędził w Kielcach. Studiował w latach 1945–1948 w krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych w pracowniach profesorów Zbigniewa Pronaszki i Karola Frycza oraz historię sztuki na Uniwersytecie Jagiellońskim. W 1949 roku zamieszkał w Warszawie, zmarł w wieku 97 lat 14 sierpnia 2022 roku.
Po studiach intensywnie poszukiwał własnej drogi twórczej, uprawiał początkowo malarstwo figuratywne, później widoczne w jego pracach były wpływy kubizmu. W połowie lat piędziesiątych, Gierowski porzucił całkowicie sztukę figuratywną, koncentrując się na barwie, formie
i materii obrazu. Nie nadaje swoim pracom tytułów, lecz nazywa je „Obrazami” i numeruje cyframi rzymskimi. Jego obrazy inspirowane są abstrakcją typu informel, unizmem oraz sztuką postkonstruktywistyczną, ale nie da się ich w pełni zakwalifikować do któregoś z tych stylów. Określa się go również mianem kontynuatora szkoły koloryzmu, dzięki wyszukanej grze faktur i kolorów. „Tematem obrazów od tego czasu jest” — jak sam powiedział — „przestrzeń
w pierwszym rzędzie jako pojęcie nie dające się wyobrazić, ale również jako przestrzeń umowna, geometryczna lub podlegająca energii ingerującej w jej nieskończoność. Staram się różnymi drogami formalnymi namalować obraz przestrzeni zgodny z moimi wyobrażeniami i wiedzą na ten temat (nie wychodząc poza dwuwymiarową powierzchnię płótna)”.
Od połowy lat 50. XX wieku związany był ze środowiskiem Galerii Krzywe Koło i ściśle współpracował z Marianem Boguszem między innymi współtworząc program tej galerii. W czasie „odwilży” zaangażował się
w działalność Związku Polskich Artystów Plastyków. Zadebiutował
w 1949 roku na wystawie przeglądowej kieleckiego oddziału ZPAP. Kolejne wystawy — Ogólnopolska Wystawa Młodej Plastyki
w warszawskim Arsenale w 1955 roku, konkurs eliminacyjny do Międzynarodowej Wystawy Sztuki Młodych w Zachęcie w 1955 roku oraz Wystawa Młodego Malarstwa i Rzeźby w Sopocie w 1957 roku — przyniosły malarzowi nagrody. Sukcesem zakończył się również udział
w I Biennale Młodych w Paryżu, gdzie polscy młodzi malarze dostali nagrodę zbiorową. W 1965 roku Gierowski otrzymał złoty medal na
V Biennale di San Marino. Od 1961 roku był pedagogiem w warszawskiej ASP.
Od czasu do czasu, spotykałem Gierowskiego na różnych artystycznych imprezach, a to w Muzeum Narodowym w Warszawie, a to w jakiejś galerii, ale wtajemniczeni szeptali, gdybyś zobaczył, gdzie on tworzy swoją sztukę, to byłbyś zadziwiony. Nadarzyła się okazja, że po raz pierwszy w 2008 roku mogłem z osobą, która go zna, pojechać do Konstancina do jego pracowni. Już sam adres mi mówił, że musi to być niezwykle drogie miejsce, mieszkają tam prawdziwi milionerzy. Tam za życia odwiedzałem Janka Kulczyka...Gierowski wyszedł do nas przed swoją rezydencje, która faktycznie była okazałym pałacem, ale we wnętrzu, całkowicie podporządkowana twórczości. Potężne obrazy Gierowskiego, w pewnym sensie ginęły w olbrzymim wnętrzu, to niewątpliwie daje artyście perspektywę do pracy. A sam artysta, niezwykle skromny człowiek. Sprawdza się reguła, że im większy tym skromniejszy. To sprawdza się i tu. O sztuce mówi z pasją.
"...Jeśli chodzi o plastykę, jesteśmy krajem o małej kulturze. Powiedzmy sobie szczerze, że nasz Sejm i gremium rządzących składa się z ignorantów, z ludzi nierozumiejących podstawowego sensu sztuki. Obojętne, z której strony się wywodzą. Przez 25 lat nie mogli zbudować Muzeum Sztuki Nowoczesnej, to wstyd dla tych, którzy rządzili przez ten czas. A pierwsze wnioski na ten temat sformułowano na pierwszym zebraniu Związku Polskich Artystów Plastyków, które odbyło się chyba w 1946 roku. To jest takie samo działanie przeciwko krajowi, jak każde inne. Wciąż nie jest najlepiej z wystawami w Polsce. Jak są w Europie – takie, które się liczą i które warto zobaczyć – to o Polskę nie zahaczają. Jak było w PRL, tak jest i teraz. Wiadomo, że to kosztowne przedsięwzięcia, ale naprawdę warto. To nie jest stracony pieniądz. W dodatku na malarstwo zaczęto patrzeć przez pryzmat sprzedaży. Jeżeli ktoś sprzedawał, to był dobry, a jeśli nie sprzedawał, był zły. Dawniej nie było takich rzeczy. Do tego doszła niechęć do malarstwa, bo najważniejsza miała być sztuka nowoczesna. Ton narzuciła grupa sprzyjająca postmodernizmowi i postmodernistycznym hasłom wykreślającym w ogóle malarstwo. Narobiło to u nas dużo szkody, inaczej niż na przykład w Anglii czy Francji, gdzie równocześnie był i postmodernizm, i wszystko inne. Zawsze w historii były takie momenty, kiedy jedna sztuka dominowała nad innymi. Przeżyłem już kilka razy obwieszczenie, że malarstwo w ogóle się skończyło. Po raz pierwszy zdarzyło się tak po taszyzmie, drugi – kiedy zaczął się konceptualizm i wyraźnie powiedziano, że koniec ze wszystkim, co jest rzemiosłem, bo liczy się tylko to, co w głowie. Ale nawet wtedy te poglądy nie były szkodliwe dla malarstwa. A teraz zrobiła się szkoda. I to spora, bo przez ładnych kilka lat zostało zahamowane normalne rozszerzanie sztuki, całej sztuki. W tej chwili, według mnie, sytuacja nie do końca jest jasna. Są jakieś grupy artystów mających jednak poczucie misji – tak bym to nazwał. No i są tacy, którzy popadli w ten postmodernistyczny kłopot..." i dalej – Może nie mamy wrażliwości? – pyta Małgorzata Piwowar "Rzeczpospolita" (19 V 2017) Stefana Gierowskiego w wywiadzie pt. "Jak namalowałem Dekalog":
"...Mamy, czego najlepszym dowodem są przepiękne stroje ludowe w całej Polsce. Gdyby poszła pani do Muzeum Etnograficznego, zobaczyłaby tam wspaniałe tkaniny, zwłaszcza że wschodniej Polski. Jestem z Kielecczyzny, u nas ubrania są skromniejsze, ale też fantastyczne, na przykład czarne zapaski z małym białym paseczkiem. Poza tym widziałem w życiu reakcje na obrazy różnych ludzi niezwiązanych ze sztuką. Nieraz, gdy zobaczyli na sztalugach mój obraz, lepiej reagowali na niego niż panowie profesorowie z uczelni. Mamy zatem wrażliwość, tylko brak chęci, by coś więcej z tego wynikało. U nas bardzo szybko zrezygnowało się z traktowania malarstwa jako ważnej sztuki i zrobiło się z niego przedmiot handlu. Ale ja akurat nie powinienem na to narzekać, bo dzięki temu mam pieniądze na utrzymanie fundacji" (śmiech).
Wspominając fundację, Gierowski mówi o własnej Fundacji Stefana Gierowskiego, jaką otworzył w Warszawie w 2014 roku, której głównymi celami są: wspieranie rozwoju kultury i sztuki ze szczególnym uwzględnieniem malarstwa, ułatwianie i zwiększanie dostępu do kultury i sztuki, ochrona i promocja twórczości Stefana Gierowskiego, wspieranie prac nad opisaniem malarstwa polskiego II połowy XX wieku ze szczególnym uwzględnieniem działalności artystycznej skupionej wokół Galerii Krzywe Koło, ochrona niszczejącego dorobku artystycznego.
O twórczości Gierowskiego, wypowiadali się najwybitniejsi krytycy. Wojciech Skrodzki określił malarstwo Gierowskiego jako „sztukę syntezy” pisząc: „w twórczości Gierowskiego znalazły syntezę dwa pozornie przeciwstawne elementy w sztuce, syntezę, która również w przeszłości decydowała o wielkości i trwałości klasycznych osiągnięć, a dziś w obliczu coraz bardziej postępującej polaryzacji nabiera szczególnego znaczenia. Dzięki temu twórczość ta, podejmując z jednej strony najbardziej aktualne problemy kreacji plastycznej, potrafi jednak nie odrzucać tych wartości, które zawsze łączyły się z pojęciem piękna”. Andrzej Osęka definiował malarstwo Gierowskiego jako „op-art swojski, liryczno-dramatyczny”. Jerzy Madejski nazywał go „malarzem czułego oka i logicznej konstrukcji psychicznej”. Jerzy Olkiewicz zastanawiał się, czy Gierowski jest abstrakcjonistą: „Jego malarstwo jest próbą połączenia rozbieżnych dążeń — intuicji i intelektu — które rozłamują współczesne widzenie świata. Właściwie te prace są pejzażami – ambitnie realizującymi bieżące wyobrażenia o ziemskim i ponadziemskim otoczeniu człowieka”.
Stefan Gierowski jest laureatem Nagrody im. Jana Cybisa przyznawanej malarzom za całokształt twórczości (1980) oraz Nagrody im. Kazimierza Ostrowskiego za wybitne osiągnięcia w dziedzinie malarstwa (2005). W 1997 został odznaczony Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski (1997). W 2005 roku został odznaczony Złotym Medalem "Zasłużony Kulturze Gloria Artis".
Malowanie Dziesięciu Przykazań
Nie będziesz cudzołożyć; 1987
Nie będziesz zabijał; 1986
Nie będziesz pożądał; 1987
W listopadzie 2022 roku w Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego w warszawskim Wilanowie otwarto stałą ekspozycję Stefana Gierowskiego "Malowanie Dziesięciu Przykazań". Ewa Kiedio przybliża sposób myślenia twórcy dzieł... Warto posłuchać, tylko kilka minut...
sztuka bez kompromisów
grudzień 2022 / 4 (4)
Wystawa obrazów polskiej malarki
BASIA SAWA
Chasen Galleries II w Sarasocie prezentuje wystawę malarstwa wyjątkowej polskiej artystki współczesnej, Basi Sawy. Jej prace można będzie oglądać od
3 grudnia do 31 stycznia.
Basia Sawa jest płodną artystką, której twórczość obejmuje sztuki wizualne, scenopisarstwo i poezję. Jej obrazy znajdują się w kolekcjach prywatnych
w Stanach Zjednoczonych i Europie. Pochodzi
z Polski i z powodu stanu wojennego w swoim kraju podjęła trudną decyzję o emigracji. Twórczość Basi była opisywana przez czołowe czasopisma w Polsce. Ukończyła studia magisterskie na Uniwersytecie Opolskim. Basia i jej mąż Wojtek Sawa, artysta wizualny i filmowiec, mieszkają w Sarasocie na Florydzie.
Chasen Galleries II w Sarasocie, Floryda
Jej uderzające w naszą wyobraźnię obrazy są odzwierciedleniem teraźniejszości w jej emocjonalnej
i intelektualnej podróży.
Polska wokalistka jazzowa Grażyna Auguścik powiedziała niedawno o obrazach Basi:
„Kocham je, każdy opowiada historię, historię, w którą chcę się zaangażować”.
Thomas Masters, malarz i konsultant sztuki, napisał:
„Dla Basi nie ma życia, jeśli nie wiąże się z procesem twórczym malowania. Jej prace są wizualnym przedstawieniem jej intuicyjnej wyobraźni. Włada estetyką, która zrywa z ograniczeniami narracji i popycha podstawowe elementy abstrakcji do nowych skrajności,
i zaskakuje siebie i nas w tej niekończącej się
i fascynującej podróży”.
Otwarcie wystawy odbyło się w sobotę 3 grudnia o godzinie
5:00 pm w Chasen Galleries II, w Siesta Southgate Mall 3501 S. Tamiami Trail, Sarasota, FL 34239.
Oprócz obrazów Basi Sawy, na wystawie pokazane są też rzeźby Niki Zusin. To polsko-amerykańska artystka, zajmująca się malarstwem, rzeźbiarstwem, choreografią. Bywa piosenkarką
i autorką tekstów, a sztukami wizualnymi zajmuje się od dzieciństwa.
Przygodę z rzeźbą zaczęła w 2008 roku, gdzie – jako choreograf – tworzyła ruchome rzeźby z ekspresji ludzkich ciał.
Rzeźby prezentowane na niniejszej wystawie są częścią kolekcji projektu „Mity i Bity”, w którym artystka, i jednocześnie antropolog kultury, przeciwstawia zmienność i wielorakość interpretacji antycznych mitów greckich z precyzją maszyny (drukarki 3D)
i perfekcją jej interpretacji i niezmiennego powtarzania kodów komputerowych.
Na bazie kontrastu, często obecnego w pracach artystki, powstaje most i dialog łączący przeszłość i przyszłością.
Więcej informacji na temat wystawy można uzyskać dzwoniąc do Wojtka Sawy pod nr tel. 847 322-7387 lub pisząc na mail: koshoolki@gmail.com.