top of page

/ KULTURA  literatura

marzec 2023 / 3 (7)

Laureat Pulitzera
wraca na Harlem

,Colson-Whitehead--autor-powiesci--Rytm-Harlemu-.jpg
Colson Whitehead: "Na nowo mogłem odkryć miejsce, które mnie stworzyło... Szukałem zapachów, dźwięków, atmosfery Harlemu z czasów, gdy przechadzali się po nim zakochani w sobie moi rodzice"



 

Po „Kolei podziemnej", za którą otrzymał między innymi National Book Award, oraz - zdaniem wielu - jeszcze lepszych „Miedziaków" nagrodzonych PulitzeremColson Whitehead postanowił zanurzyć się w miejscu, z którego wyruszył w świat.

– Spodobał mi się pomysł opisania nowojorskiego Harlemu, jego zapachów, dźwięków, atmosfery czasów, gdy przechadzali się po nim zakochani w sobie moi rodzice – mówi. – Ja sam dorastałem w bezpośredniej bliskości miejsca, w którym mieszkał i prowadził interesy główny bohater powieści.

Ray Carney, chłopak ze 125. Ulicy, jest sprzedawcą mebli – nie najwyższej jakości, nie pierwszej świeżości, ale – jak przyjęło się sądzić – pochodzących z pewnego źródła. Jego żona, Elizabeth, po raz drugi spodziewa się dziecka i marzy o przestronniejszym mieszkaniu. Stopniowo zaczyna jednak godzić się z myślą, że jej mąż tylko w tym jednym miejscu na ziemi czuje się w pełni u siebie.

– Jako mały chłopak słyszałem wiele takich opowieści – o marzeniach, aspiracjach, próbie awansu. Pewnie mój ojciec przybijał na ulicach Harlemu piątkę z niejednym takim Rayem – mówi Whitehead. – I pewnie wielu z jego znajomych znalazło żony z bogatych czarnych domów, a teściowie byli niezadowoleni, że córki nie zakochały się w dobrze rokujących chłopcach.

Ale Ray ma jeszcze drugie, podziemne życie. Wszystko przez kuzyna Freddiego, odgrywającego rolę łącznika między Harlemem praworządnym a tym gangsterskim i skrajnie niebezpiecznym. Dość regularnie sprowadza Raya na złą drogę – wykorzystując fakt, że cieszy się on dobrą opinią, prosi go, by wycenił i sprzedał u jubilera biżuterię skradzioną w czasie napadów. A w końcu przekonuje, by dołączył do grupy, która zamierza obrabować skarbiec znanego w całej Ameryce hotelu Theresa.

– To było centrum całego czarnego świata, każdy potomek niewolników marzył o tym, by wejść do jego lobby, napić się drinka, spotkać znanych muzyków czy aktorów – tłumaczy pisarz. – Wydało mi się kuszące pokazać, co się stanie, gdy nagle takie miejsce zostanie zaatakowane przez „swoich". Jak zachowa się cała okolica?

Plan się nie udaje, napad kończy się niepowodzeniem, a Ray zostaje na lodzie. Musi, by przetrwać

i uratować twarz, znaleźć nowych kontrahentów, los wpycha go więc w objęcia tych, którzy przyczynili się do jego kłopotów.

Whitehead, gdy pytam, dlaczego postanowił napisać historię kryminalną, a bohaterami uczynić gangsterów, ludzi niemoralnych, przyznaje, że bardzo lubi zmiany i nie chciałby znudzić się własnym pisaniem.

– Mam na swoim koncie książkę o zombi, satyrę na świat marketingu, docenione powieści historyczne. Chciałem spróbować odnaleźć się w innym gatunku i znakomicie się przy tym bawiłem. Jakiś czas temu przyjąłem, że nie będę się powtarzał, traktuję tę obietnicę poważnie. Poza tym to była okazja na nowo odkryć miejsce, które w dużej mierze mnie stworzyło. Chodziłem ulicami, szukałem śladów sprzed 60 lat, chciałem choć na chwilę przenieść się do świata, w których moi rodzice czuli się – mimo różnych okoliczności – szczęśliwi.

Historia, którą opisuje w swojej nowej powieści dwukrotny zdobywca Pulitzera, rozgrywa się na przestrzeni pięciu lat – od 1959 do 1964 roku. Dlaczego właśnie wtedy? – Szukałem dobrego punktu zaczepienia, wydarzeń, które czyniłyby tę historię wiarygodną – przyznaje Whitehead. – Zmiany w życiu spokojnego Raya Carneya zachodzą w momencie ważnym dla całej okolicy. Dlatego piszę

o zamieszkach z 1964 r. Trwały prawie tydzień, wybuchły, gdy biały policjant zastrzelił czarnego nastolatka. Bunt rozlał się po Manhattanie, Brooklynie, dotarł na Queens, to właściwie był początek tego typu zdarzeń w USA. Trwają do dziś, wszyscy wiemy, czym zakończyło się zabójstwo George’a Floyda – wyjaśnia pisarz.

– Z tego powodu ta powieść nie jest jedynie historią kryminalną, to także opowieść o Ameryce współczesnej, która nie umie i chyba nie chce poradzić sobie z rasizmem. Ostatnie wydarzenia, zwłaszcza prezydentura Trumpa, pokazały, że wizja świata równego dla wszystkich znów się oddaliła. My, czarni w Stanach, jesteśmy do tego w zasadzie przyzwyczajeni.

Ale to jest także hołd złożony Nowemu Jorkowi. – Zawdzięczam temu miastu wszystko – styl, język, charakter. Chciałem, by jego niepowtarzalna atmosfera była wyczuwalna dla każdego, zwłaszcza dla tego, kto nigdy nie odwiedził północnego Manhattanu – mówi mi pisarz.

– Kiedy myślę o Harlemie, czuję wdzięczność za to, jak wiele zrobił dla czarnych Amerykanów, którzy znaleźli tam schronienie. Pozwalał im wybić się na niepodległość, chronił przed prześladowaniem, był lojalnym, choć wymagającym opiekunem. Jego historia jest wciąż zbyt mało znana, sam spotkałem osoby, które dowiedziały się o nim dzięki... piosence U2! To jedna z najbardziej pulsujących części świata – mieszkały tu kolejne pokolenia migrantów z Europy, Żydzi, Włosi, Niemcy, a potem stopniowo ludzie przybywający z Karaibów

i czarni, potomkowie wyzwolonych, całe rodziny z Indii Zachodnich, jak moja własna ze strony matki. Zmieniały się strefy wpływów, formowały się gangi, ale dla wielu ludzi podobnych do mnie był to dom – najlepszy, jaki mogliśmy mieć. W 1969 r., gdy przyszedłem na świat, nie było innego miejsca, które zasługiwałoby na miano ojczyzny.

Tytułowy rytm jest w tej książce niezwykle ważny. I nie chodzi jedynie o to, jak sprawnie Whitehead prowadzi opowieść. Harlem tu wibruje, jest wypełniony dźwiękami, wiele scen przypomina film. Pisarz nie kryje zresztą fascynacji i inspiracji kinem oraz literaturą.

Na nowo zaczytywałem się w książkach Patricii Highsmith, przypomniałem sobie, jak genialnym bohaterem jest Ripley – zauważa Whitehead. – Wróciłem też do wybitnego filmu Johna Hustona „Asfaltowa dżungla" z Marilyn Monroe i Sterlingiem Haydenem, czy do „Zabójstwa" Stanleya Kubricka, także z Haydenem i Coleen Gray. Szukałem odpowiedzi na pytania, jak popełniano przestępstwa z bronią w ręku w latach 50. i 60., jak o tym opowiadała kultura popularna, jak w ogóle rozmawiali ludzie. Pytałem też o to mieszkańców Harlemu, którzy pamiętają czas zamieszek z 1964 r. i okres świetności hotelu Theresa. I słuchałem sporo ówczesnej muzyki.

Gdy rozmowa zbliża się ku końcowi, jestem przekonany, że złapałem Whiteheada na niekonsekwencji. Odpowiedź na pytanie

o następną książkę brzmi: – To będzie ciąg dalszy „Rytmu Harlemu".

– Ale jak to? Przecież pan się nigdy nie powtarza, nie robi czegoś dwa razy z rzędu?

Przecież się nie powtarzam! Zrobię to po raz pierwszy: nikt nie spodziewał się po Whiteheadzie, że nagle zdecyduje o pozostaniu

w ramach tego samego gatunku, prawda?    (dwumiesięcznik "Książki")

Rytm Harlemu.jpg

Colson Whitehead

"Rytm Harlemu"

Przekład: Rafał Lisowski

Wydawnictwo: Albatros, Warszawa

Cykl: Ray Carney (tom 1)

powieść historyczna

Tytuł oryginału: Harlem Shuffle

Data wydania II: czerwiec 2022

Liczba stron: 480

Błyskotliwa i trzymająca w napięciu powieść o szemranych interesach, barwnym nowojorskim półświatku i zwyczajnym facecie, który po prostu pragnie szczęścia. A także o problemach rasowych, władzy i burzliwych wczesnych latach 60.
Jedna z najlepszych powieści 2021 roku według „New York Timesa”.

/ KULTURA  literatura

marzec 2023 / 3 (7)

serce raz wycięte

... serce raz wycięte odrasta na nowo?

MIKOŁAJ KOZAK

331864071_737282927857746_2676395731548448755_n.jpg

Nino Haratischwili

"Coraz mniej światła"

Przekład: Irena Dębek

Wydawnictwo: Otwarte

powieść historyczna

Tytuł oryginału: Harlem Shuffle

Data wydania I: październik 2022

Liczba stron: 768

„Jak to możliwe, że serce raz wycięte odrasta na nowo?”

Niezależnie od bardzo pozytywnych recenzji nie sądziłem, że „Coraz mniej światła” Nino Haratischwili będzie jedną z najlepszych książek, jakie kiedykolwiek czytałem.

Niezwykła, wstrząsająca i niedająca się streścić kilkoma zdaniami opowieść gruzińskiej dziewczyny, która „nauczyła się nie mieć żadnych oczekiwań wobec nikogo i niczego, która stała się królową skromnego królestwa wyrzeczeń

i wydoskonaliła się w pożegnaniach”.

To opowieść o miłości w cieniu wojny – tej wielkiej, z której odłamki spadały na Gruzję, i tej lokalnej – porachunków gangów i niedojrzałej chłopięcej ambicji, która, podsycana przez urok kobiet, prowadziła do rozlewu krwi.

To opowieść o pokoleniu, które przeżyło tak wiele, że nie umiało urządzić się

w spokojnym świecie. Jak pisze główna bohaterka, jej przyjaciele rażeni szalonym życiem, gdy znajdowali się w bezpiecznej przestrzeni, byli jak więźniowie gułagu, którzy przechodzili załamanie nerwowe po śmierci Stalina.

Keto pisze: „Mam wrażenie, że moje życie to wieczny sztorm. Chwytam się niewielkiej tratwy i patrzę, jak nacierają na mnie gigantyczne fale, i za każdym razem jestem pewna, że to już ta ostatnia, że porwie mnie za sobą ostatecznie

i że nigdy już nie wrócę na powierzchnię. Ale potem okazuje się, że jakimś cudem udaje mi się przetrwać. Jednak to nie ustaje, wciąż pojawiają się nowe, a ja nie robię niczego innego, tylko staram się przetrwać.”

Jest to powieść, której nie da się przestać czytać. Fatum wydarzeń, o których czytamy wisi w powietrzu i nie możemy przerwać, żeby zobaczyć, jak to fatum będzie się w szczegółach realizować. To coś na kształt uzależniającej tortury.

Bardzo trudno jest przy tej lekturze nie płakać i bardzo trudno rozstrzygać, kto ma rację – najczęściej wszyscy albo nikt, a czasem ci, których racja nie może zatrzymać biegu rzeki.

Po większości fragmentów tej powieści trudno jest wrócić do rzeczywistości, bo jest się jak kłębek nerwów i każda myśl boli. Ale jest to książka tak prawdziwa

i tak genialna, że nie można jej nie przeczytać.

/ kultura

pakamera  październik 2022 / 2 (2)

Nagroda

NAGRODA LITERACKA NIKE 2022

MONDO CANE

Wydawnictwo: Biuro Literackie

Rok wydania pierwszego: 2021

Pierwsza październikowa niedziela. Nikt się nie spodziewał ogłoszenia tegorocznego laureata Nagrody Literackiej Nike,

a jednak... 

2 października statuetkę projektu Gustawa Zemły oraz główną nagrodę w wysokości 100 tysięcy złotych wręczono Jerzemu Jarniewiczowi, za tomik poezji "Mondo cane". Uroczystość odbyła się, tradycyjnie, w gmachu Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego.

"Mam nadzieję, że państwo widzą, że zupełnie jestem zaskoczony, to nie jest żadna kokieteria. Nie wiem, co powiedzieć, mowę mi odbiera. Odbieram tę nagrodę jako nagrodę dla poezji, tej poezji, która może być kołem ratunkowym. Ilu nas czyta poezję? Tylu, ile było poległych Spartan pod Termopilami. Ale może od jutra będzie więcej dzięki tej nagrodzie" - powiedział poeta bezpośrednio po wręczeniu statuetki.

okładka Mondo cane.webp

Wśród dotychczasowych laureatów Nagrody Literackiej Nike są między innymi: Olga Tokarczuk, Czesław Miłosz, Wiesław Myśliwski, Dorota Masłowska, Tadeusz Różewicz, Jerzy Pilch, Andrzej Stasiuk i Mariusz Szczygieł. W ubiegłym roku aż dwukrotnie triumfował Zbigniew Rokita za reportaż "Kajś", a rok wcześniej Radek Rak za "Baśń o wężowym sercu albo wtóre słowo

o Jakóbie Szeli".

Nagrodę ustanowiły Fundacja Agory oraz "Gazeta Wyborcza". Po raz pierwszy wręczono ją w roku 1997 Wiesławowi Myśliwskiemu za powieść "Widnokrąg". To jeden z dwojga pisarzy, który Nike odebrał dwukrotnie (ponownie w 2007 roku za "Traktat o łuskaniu fasoli"). W roku 2008 (za "Biegunów")

i w roku 2015 (za "Księgi Jakubowe") uhonorowano Olgę Tokarczuk.

Jerzy Jarniewicz – urodzony w Łowiczu (rok 1958). Poeta, tłumacz, krytyk. W 1982 r. ukończył anglistykę na Uniwersytecie Łódzkim, w 1984 r. filozofię. Autor między innymi tomów poetyckich "Dowód z tożsamości" (2003), "Oranżada" (2005), "Na dzień dzisiejszy i chwilę obecną" (2012) czy "Woda na Marsie" (2015), licznych przekładów literatury zagranicznej oraz książek krytycznoliterackich. Od 1994 r. redaktor "Literatury na Świecie". Współpracuje

z "Gazetą Wyborczą", "Tygodnikiem Powszechnym" i "Tyglem Kultury". Mieszka w Łodzi.

"Mondo cane" to tom wyreżyserowany przez autora zgodnie z regułami gatunku kina mondo cane. Jarniewicz rejestruje prawdziwe śmierci znajomych, zerwania, odejścia – i bezlitośnie przygląda się własnym reakcjom na te „krańcówki”. Kpiarsko poczyna sobie z modelem poezji konfesyjnej, gdy obnaża zarówno perwersyjny wojeryzm mediów, jak i słabości własnego, coraz częściej schorowanego ciała. Ciągle zmienia perspektywę składni: raz ustawia obiektyw z ironicznego dystansu, a chwilę później kameruje wszystko w szokująco intymnym zbliżeniu. Jest tu wszystko, na co tak bardzo pragnęliście patrzeć, i na co tak bardzo patrzeć wam nie dano.

LOVE SONG

Włókiennicza Łódź zniknęła w popołudnie: Femina,
Rena-Kord, Próchnik, Bistona, Uniontex. Trochę dłużej trwało znikanie
łódzkich kin, od Bałtyku na Narutowicza po Muzę
na przedmieściu: Wisła, Roma, Energetyk,
Młoda Gwardia, Świt.

Pod każdym imieniem cię zapamiętałem, pod palcami
mam twój perkal, kaszmir i aksamit, w kieszeni bilety do kina,
przed oczyma nasz na okrągło oglądany film. Przyjedź,
zbudujemy miasto. Włókniarki czekają.

KWIATY DLA SNOWDENA

Śniło mi się, że czytam w gazecie,
jaki mam poziom bilirubiny i że biorę
od miesiąca afobam. Tak mi się wczoraj
śniło, a sen to głębokie gardło, nie może
się mylić. I to jeszcze śniłem, że czytam w tej
wczoraj przyśnionej gazecie, jak weszliśmy
w Starbucksie do męskiej kabiny na seks, choć
to było dawno i od tego czasu twój obraz
stracił na ostrości, a ja dałbym sobie
łeb uciąć, że zrobiliśmy to
w Coffeeheaven, co wprawdzie
niewiele w tej historii zmienia, ale
trzymajmy się faktów. Za dnia
też czytam gazety.

NAGRODA LITERACKA NIKE
książki i nazwiska sześciorga pozostałych finalistów

okładka Chamstwo.jpg
  • Chamstwo, Kacper Pobłocki, wydawnictwo Czarne (książka dostępna w księgarni D&Z, Chicago)

Esej antropologa społecznego Kacpra Pobłockiego to głos oddany wykluczonym i pomijanym w polskiej historii, którzy byli… przodkami większości z nas. Z jego ebooka Chamstwo wyłania się przerażający obraz niewolnictwa, systemowej przemocy i patriarchatu. Polska szlachecka w ujęciu Kacpra Pobłockiego daleka jest od zmitologizowanej wersji – do tej pory obecnej w podręcznikach historii. Pozwala jednak lepiej zrozumieć nasze dzisiejsze zanurzenie w systemie kapitalistycznym. Nie jest on może w takim stopniu ufundowany na przemocy fizycznej jak pańszczyźniany, ale nadal trudno znaleźć do niego alternatywę.

Znajdziecie w tej książce gorzką opowieść o chłopach postrzeganych przez wyższe klasy jako motłoch i o próbach buntu, z których większość była z góry skazana na niepowodzenie.

ksiazła - Golem.jpg
  • Golem, Maciej Płaza, wydawnictwo W.A.B. 

Jedna z trzech powieści, które znalazły się w finałowej siódemce Nagrody „Nike” 2022. Golem to już druga książka Macieja Płazy, po Skoruniu, która dotarła do finału „Nike”. Za powieść Robinson w Bolechowie autor został zaś laureatem prestiżowej Nagrody Angelus.W książce Golem zabiera nas do świata chasydów z początku XX w. Do sztetla na Podolu przybywa wtedy tajemniczy człowiek – ale czy na pewno jest „tylko” człowiekiem? Maciej Płaza w pięknym stylu prowadzi czytelników przez nieznany świat kabały, chasydzkich rytuałów i zapomnianych żydowskich zwyczajów.

ksiażka pulverkopf.jpg
  • Pulverkopf, Edward Pasewicz, wydawnictwo Wielka Litera

Kolejna z powieści, które w tym roku mają szansę na Nagrodę „Nike”. Interesujący splot fikcji, biografii oraz historii Międzyrzecza.

Edward Pasewicz snuje opowieść o mieście pogranicza, ziemi przechodzącej z rąk do rąk i ludziach, którzy szukają własnej tożsamości. Tylko czy odpowiedź, którą znajdą zawsze musi być zero-jedynkowa?

Na początku lat 90. XX wieku siedemnastoletni Patryk Werhunt odnajduje ciało w rzece przepływającej przez Międzyrzecz. To jego sąsiad, a chłopak staje się jednym z podejrzanych w sprawie.

Wiele lat później Patryk z listów swojej babki poznaje Norberta von Hannenheima. Kompozytor przebywający w Meseritz umarł po wojnie, przetrwawszy akcję T4 (eutanazji dokonywanej m.in. na osobach chorych psychicznie). Jak mu się to udało? Patryk postanawia odnaleźć odpowiedź na to pytanie.

ksiażka-rozplywaj-sie-.jpg
  • Rozpływaj się, Anna Cieplak, Wydawnictwo Literackie

Powieść Rozpływaj się jest drugą książką Anny Cieplak nominowaną do Nagrody Literackiej „Nike”. Po raz pierwszy autorka znalazła się w gronie wyróżnionych dzięki powieści Lata powyżej zera.

W ebooku Rozpływaj się Anna Cieplak opowiada o losach tzw. eurosierot i trudnych wyborach, które stały się udziałem wielu Polaków.

Rok 1999. W tym samym familoku w Rudzie Śląskiej mieszkają Marca, Alina, Robert i Janek oraz babcia chłopców. To ona wyjeżdża do Niemiec, by ułatwić wnukom start w dorosłe życie…

Anna Cieplak wraca do swoich czworga bohaterów co 10 lat, by pokazać, jaka cenę musieli zapłacić za „lepsze” życie.

książka oni-homoseksualisci.jpg
  • Oni. Homoseksualiści w czasie II wojny światowej, Joanna Ostrowska, Wydawnictwo Krytyki Politycznej (nagroda NIKE czytelników 2022)

Ebook Oni to kolejna książka Joanny Ostrowskiej poświęcona tematom związanym z II wojną światową, o których wciąż się nie mówi. Czy dlatego że nie wypada, czy nadal są zbyt „niewygodne”? W Przemilczanych opowiadała o seksualnej pracy przymusowej w czasie wojny. W reportażu Oni przedstawia losy osób nieheteronormatywnych, które trafiły do obozów III Rzeszy.

Książka Joanny Ostrowskiej oparta na drobiazgowych badaniach to losy homoseksualistów – wykluczanych przed 1939 r., więzionych w obozach w czasie wojny i ukrywających swoją tożsamość po 1945 r., o ile udało im się przeżyć.

To opowieść o Niemcach, którzy zostali skazani w latach 1933-1945 na mocy paragrafu 175, penalizującego relacje homoseksualne. Byli to ludzie bardzo nieliczni, mieli być drapieżcami, nie byli Polakami – dlatego ich historię ignorowano, pomijano, dlatego nie uznano ich za ofiary systemu nazistowskiego. Trafiali do Rawicza, Międzychodu, Wronek, Strzelec Opolskich, Tarnowa. Wysyłano do niemieckich obozów koncentracyjnych. Większość zginęła, nieliczni tylko wrócili do domu. Joanna Ostrowska postanowiła odtworzyć ich losy.

książka-wygnaniec-.jpg
  • 21 scen z życia Zygmunta Baumana, Artur Domosławski,                          wydawnictwo Wielka Litera

Jak opisać skomplikowane losy jednego z najważniejszych myślicieli XX wieku? Artur Domosławski, który ma w dorobku m.in. głośną biografię Ryszarda Kapuścińskiego, podjął się tego wyzwania. W efekcie powstała monumentalna opowieść o Zygmuncie Baumanie.

Kolejne etapy życia socjologa i filozofa układają się w Wygnańcu w gorzką opowieść o obcości i wykluczeniu. Przed wojną Zygmunt Bauman doświadczył getta ławkowego, w czasie wojny był żołnierzem 1. Armii Wojska Polskiego oraz Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, po wojnie zaś naukowcem, który miał dług wobec partii komunistycznej. W 1968 r. przyszło mu go spłacić z nawiązką…

RECENZJE

"Chamstwo", Kacper Pobłocki; Wydawnictwo Czarne

Wszyscy jesteśmy z przemocy

"Ludowa historia Polski” jest nie tylko tytułem jednej z najważniejszych książek wydanych w zeszłym roku w naszym kraju, ale też nazwą prądu, który wstrząsnął — i wciąż trzęsie — rodzimą literaturą. Gdyby ta miała niegdysiejszą moc, można by nawet wróżyć nadchodzący przewrót w narodowej świadomości społecznej i historycznej, bo nigdy chyba tak przystępne dla czytelników prace (nie tylko ta Adama Leszczyńskiego, ale też „Bękarty pańszczyzny” Michała Rauszera czy „Śladami Szeli” Piotra Korczyńskiego) nie rozmontowywały doszczętnie powszechnego mitu o mlekiem i miodem płynącej Rzeczypospolitej sprzed stuleci, którą rządziły nie elity, a liczna szlachecka brać. „Chamstwo” to kolejny reprezentant tego niezwykle odświeżającego nurtu.

Książkę Kacpra Pobłockiego można badać, oglądać i opukiwać z najróżniejszych stron, bo porusza ona najróżniejsze tematy (od szubienic, przez kołtuny i ludowe święta, aż do patriarchatu), ale trudno nie zauważyć, że ten literacki kufer otwiera jeden klucz – przemoc. Przenika ona „Chamstwo” na wskroś, stanowiąc oś, do której autor powraca nawet wtedy, gdy pomiędzy rozdziałami przeskakuje z jednego wątku na drugi. Dodajmy do owej przemocy jeszcze epitet „klasowa” i już mamy clue tej świetnej pracy – to opowieść (o ile to właściwe słowo; Pobłocki podpiera swoją wizję rzetelną pracą naukową i całymi tonami źródeł) o tym, że życie w Polszcze (bo tak nazywa przedmiot swojej wypowiedzi, aby odciąć się od Rzeczpospolitej szlacheckiej) definiowane było przez konflikt pomiędzy elitami i ludem, w którym role agresora i ofiary były bardzo jasno określone.

W związku z tą oczywistą dychotomią jest „Chamstwo” rzeczą bardzo bezkompromisową i konkretną; nie tyle w formie, która jest dosyć swobodna (rozdziały to właściwie osobne eseje czy artykuły krążące wokół różnie ujmowanego metawątku przemocy), ale w treści — zdecydowanie. Nie ma tu miejsca na dobrych panów, nie ma miejsca na pisanie o

chłopach, którym udało się przeżyć relatywnie dobre życie (choć autor o nich wspomina w gorzkim komentarzu na temat tymczasowej poprawy statusu, mogącej trwać co najwyżej pokolenie), nie ma miejsce na usprawiedliwienia panów duchem czasów. Duch czasów, owszem, pojawia się, ale jako mroczne widmo przypominające, że sytuację w Polszcze bez trudu można odnosić do realiów panujących w jej czasach na terenach współczesnych Francji, Niemiec czy Hiszpanii, a nawet Stanów Zjednoczonych; wszędzie tam stosunki między panami a chłopami były podobne. I wszędzie zdarzały się wyjątki, o czym Pobłocki nie zapomina, lecz... celowo ignoruje, co podkreśla w posłowiu; w „Chamstwie” nie ma miejsca na rozpraszacze, które pozwoliłyby czytelnikowi trzymać się naiwnej nadziei, że autor skupia się tylko na najbardziej ekstremalnych wypadkach. Oczywistym celem Pobłockiego, zresztą wyrażonym wprost w niejednym fragmencie, jest oddanie głosu tym, którzy sami nie mieli wystarczająco dużo sił, aby go zabrać — dlatego też nikt tu magnatów nie usprawiedliwia. Celowo unikam słowa „szlachta”, bo Pobłocki przy okazji rozprawiania się z wizją sielankowej Rzeczypospolitej obala mit rzekomej równości w braterstwie między arystokracją a gołotą, dobitnie podkreślając to, w co dziś uwierzyć bardzo łatwo: to nie herb, lecz pieniądze stanowiły o sile politycznej i społecznej. „Chamstwo” to książka o tym, jak ta siła była wykorzystywana i do jakich patologii prowadziła.

To, że polska literatura zajęła się na poważnie tematem pochodzenia zdecydowanej większości z nas stanowi rzecz wielką (dla czytelników), a rozdział dopisany przez Kacpra Pobłockiego to kolejna doskonała okazja do zmierzenia się z tym zagadnieniem. „Chamstwo” nie jest może książką idealną (choćby w kontekście omawianego tu chłopskiego patriarchatu – autor sporo o nim pisze, ale trudno twierdzić, że głos kobiet silnie tu wybrzmiewa), ale z pewnością niesamowicie ważną, jedną z najważniejszych polskich prac literackich ostatnich lat. W jej kontekście nie martwi mnie żadna wada czy brak, lecz tylko to, że może nie trafić do odpowiedniej liczby czytelników.

Bartosz Szczyżański; lubimyczytać.pl

bottom of page