miesięcznik polonia kultura
pakamera.chicago
pismo pakamera.polonia, od numeru 14 pod adresem internetowym: www.pakamerapolonia.com
podróże
/GALERIA PAKAMERY
maj 2023 / 5 (9)
Od przędzy do gobelinu...
MARIUSZ SKOWROŃSKI
Zdjęcia: kolekcja prywatna Monique Lehman
Każde dzieło sztuki, również tkanina, jest odzwierciedleniem wewnętrznego życia artysty, które czasem jest trudno wyrazić słowami – wyznaje Monique Lehman. Podobnie dzieje się z moimi utkanymi obrazami o nieograniczonym niemal zasobie barw, faktur czy wzorów. Zadaniem twórcy jest precyzyjne a jednocześnie oryginalne łączenie
najróżniejszych struktur i kolorów w całość, która powinna przemówić do wrażliwości odbiorcy, jego wyobraźni
i emocji – dodaje twórczyni.
Urocza blondynka, warszawianka, absolwentka stołecznej Akademii Sztuk Pięknych, Monique Chmielewska-Lehman to znakomita i niepowtarzalna kreatorka sztuki materialnej. Prace Monique znajdują się w zbiorach muzeów na całym świecie, między innymi w Watykanie, Pekinie, Stanach Zjednoczonych, w Polsce... Zdobią one także wnętrza wielu budynków użyteczności publicznej: ratuszów, świątyń różnych wyznań, nawet szpitali
i banków.
Zajmuję się żmudną, ale fascynującą tradycyjną techniką gobelinu. W ogóle tkactwo jest jedną z najstarszych dziedzin rękodzieła a jego początki sięgają Neolitu, czyli początku IX wieku p.n.e. Tkano wtedy na najstarszych pionowych warsztatach tkackich czyli po prostu ramach, których używam do dzisiaj w tkactwie artystycznym.
W epoce brązu tkactwo rozwinęło się w tkanie igłą bardziej przypominające koronkarstwo i bardziej zbliżone do dziewiarstwa.
Krosno tkackie z prostym urządzeniem przerzutowym skonstruował John Kay w 1738 roku, ale nie sądzę, by interesowało kogokolwiek tkactwo przemysłowe.
Po eksperymentach malarskich i drobnych pracach tkackich, mając 26 lat, utkała realistyczny portret Jana Pawła II, który osobiście wręczyła papieżowi w trakcie jego wizyty w Chicago. Gobelin pokazano w telewizji, trafił także na rozkładówkę magazynu „Shuttle Spindle and the Dyepot”. I to był początek wielkiego sukcesu, współpraca z architektami i zamożnymi patronami sztuki. Gobeliny Monique wyróżniały się wrażliwością kolorystyczną, sposobem farbowania wełny, osnową i wątkiem. Zamówień było coraz więcej. Pracowała wytrwale i długo, zatracając swoje eksperymentowania artystyczne. Po latach (na emigracji) jednak zrozumiała - po wizycie w Polsce - że sztuka to ciągłe poszukiwania, a nie zaspokajanie potrzeb zamawiającego tkaninę - jak wspomniała w jednym z wywiadów.
Wielkim osiągnięciem Monique Lehman jest promocja polskiej sztuki w Azji i obu Amerykach oraz "eksport" europejskich kryteriów wizualnych do wielu, w tym także egzotycznych, zakątków świata. Doskonale pomaga jej w tym znajomość języków i kultur.
Jak to dobrze, że nie posłuchała kiedyś swego taty, Henryka Jerzego Chmielewskiego, znanego wszystkim jako uroczy "Papcio Chmiel". Mówił: "Córeczko, organizowanie wystaw to strata czasu - przyjdą, napiją się, nic nie kupią a ty będziesz trzymała swoje dzieła zwinięte jak dywany pod tapczanem."
Zachęcał, by tak jak on tworzyła komiksy i wysyłała je do amerykańskich gazet. Na szczęście pasja Monique wygrała
z rozsądkiem wspaniałego taty.
Lehman od 2009 roku jest sędzią międzynarodowego Biennale
“Z Lozanny do Pekinu” w Chinach, gdzie zaprasza do udziału polskich artystów. Pracuje na rzecz organizacji China Fiberart. Jest też profesorem uczelni zawodowej w Zibo Vocational Institute i wykładowcą na Uniwersytecie Tsinghua. Ostatnio zdecydowała się na konsultacje i kuratelę nowej edycji wystaw "Material Thinking".
Jan Paweł II; gobelin - Monique Lehman / fot.: kolekcja prywatna
Monique Lehman w pracowni / fot.: kolekcja prywatna
"Hawaje"; tkanina - Monique Lehman / fot.: kolekcja prywatna
"Orange"; tkanina - Monique Lehman / fot.: kolekcja prywatna
Jednym z nowszych dzieł artystki jest obraz - gobelin Matki Boskiej Częstochowskiej wykona-ny na zamówienie Teresy Wyszomirskiej. Zawisł on w Katedrze Chrystusa w Anaheim Hills w USA. Monique tkała go 6 miesięcy, pracując po 14 go-dzin dziennie. Jest on o 70 cm wyższy niż oryginał z Jasnej Góry. Dzieło to nie jest kopią, lecz ra-czej interpretacją obrazu z klasztoru w Często-chowie. Został utkany z wełny i złotej nici i jest jaśniejszy niż znana nam Czarna Madonna.
Każdy widzi w mojej pracy coś innego. Różnorodność zarówno gatunków biologicznych, jak i poglądów, jest podstawowym wątkiem, na którym oplotłam inne możliwe interpretacje dla mojej pracy. Idealna sala dla mojej przeplatanej
i haftowanej pracy „Las deszczowy“, to ciemne pomieszczenie z przerywanym jak błyskawice światłem. Z sufitu zwisają liany Tarzana z węzłami, wokół których zwiedzający owijają nogi i bujając się, patrzą na moją tkaninę ze wszystkich stron. Słychać huk wodospadu, nawoływania ptaków i żab. Zwiedzający zapomina
o zgiełku miasta i patrzy na kombinacje kolorów. Wiszące, uporządkowane wątki tworzą nieznaną rzeczywistość. Fantastyczna scenografia opery czy teatru daje nam złudzenie innego świata i jest tłem dla aktorów, moja tkanina to nowa nieznana przestrzeń, która, istniejąc sama dla siebie, nasyca zmysły, bez czasu
i ciężaru. Ta egzotyczna tkanina była zainspirowana fantastycznym podwodnym krajobrazem zimnego Pacyfiku, zwieszającymi się roślinami botanicznego ogrodu w pobliżu naszego domu na Hawajach i galaktykami kosmosu zarejestrowanymi przez teleskop Hubble. (fragment wypowiedzi artystki; laviemag.pl)
Monique tworzy nową serię dzieł " Inside - Outside", zainspirowana geodą ametystu, która ukazuje cudowne fioletowe kryształy po rozłupaniu skorupy. Powłoka wykonana jest z przezroczystego tiulu i umiejętnym ruchem igły, która jest symbolem miłości - często bolesnej, kłującej duszę - wchodzę do środka i odkrywam bogactwo form i kolorów, które każdy ma w sobie.
Twórczość Monique Lehman stanowi znakomicie przekonujący nie tyle przykład, co dowód na to, że miłość jest niezbędnym składnikiem prawdziwej Sztuki. Stąd też ogromne zainteresowanie pracami tej niezwykłej i fascynującej twórczyni.
/GALERIA PAKAMERY
marzec 2023 / 3 (7)
Krzysztof Babiracki
- pożegnanie zimy
luty 2023 / 2 (6)
/GALERIA PAKAMERY
Choć surrealizm jako nurt w sztuce narodził się w pierwszych latach XX wieku, wielu artystów nadal pokazuje zdarzenia „nie z tego świata” , będące wytworem ich wyobraźni. Jednym z bardziej znanych współczesnych surrealistów, jednocześnie fotografikiem artystą, jest Jerry
N. Uelsmann.
Fotografia
jako wytwór wyobraźni
ANETA ZALEWSKA
Drzewo, jezioro, góry w tle – ot, zwykłe zdjęcie pejzażowe. A jednak Jerry Uelsmann umiał tworzyć pejzaże, na które patrzy się całkiem inaczej. Po pierwsze i najważniejsze: żadne ze zdjęć Uelsmanna nie było manipulowane cyfrowo. Wszystkie jego fotografie powstały w ciemni. W naszych mocno zdigitalizowanych czasach trudno w to uwierzyć, że można robić takie zdjęcia bez użycia komputera. Uelsmann tworzył swoje zdjęcia, wielokrotnie naświetlając tę samą odbitkę z użyciem różnych negatywów lub ich fragmentów.
Na początku swojej artystycznej kariery, w latach 60. (wcześniej fotografował między innymi śluby) Uelsmann musiał tłumaczyć się ze swojego "dziwactwa". Zarzucano mu bezsensowność takich montaży, będących w sprzeczności z ideą czystej fotografii. Artysta tłumaczył, że według niego fotografia to coś więcej, niż tylko mechaniczne rejestrowanie świata. On sam nie jest przeciwny dokumentowi, jednak woli używać fotografii jako narzędzia do kreowania własnego świata, do tworzenia wizji z własnej wyobraźni, nie ze świata rzeczywistego. Jego pierwsza wystawa w 1967 roku, przygotowana przez nowojorskie Museum of Modern Art zapoczątkowała karierę artystyczną Uelsmanna, której nikt już nie podważa.
Amerykański fotograf/fotografik Jerry N. Uelsmann (1934-2022) urodził się w Detroit w stanie Michigan. Był orędownikiem idei
i mistrzem w wykonywaniu kompozycji fotograficznych, powstających wielowarstwowo. Używał nawet tuzina powiększalników jednocześnie, by stworzyć ostatecznie swoje wizje. Brak w nich narracji. Ona ma powstać w wyobraźni oglądającego. Dzieła Uelsmanna to alegoryczne, surrealistyczne, niezgłębione obrazy, oddziałowujące formą, kreską, brakiem koloru (wszystkie są czarno-białe), dowolną treścią odbiorcy.
Dzisiaj, wraz z pojawieniem się aparatów cyfrowych i specjalnego oprogramowania, fotograficy są w stanie stworzyć obraz przypominający dzieło Uelsmanna nawet w jeden dzień. I chociaż nadal zdjęcia uważane są za dokumentalne dowody wydarzeń,
a artyści za awangardowych burzycieli popularnej koncepcji, należy uznać "magiczne umiejętności" Uelsmanna z jego całkowicie analogowymi narzędziami.
pakamera grudzień 2022 / 4 (4)
/GALERIA PAKAMERY
Krzysztof
Babiracki
i jego pasja
Fotografia… cóż to jest? Czy jest sztuką czy tylko utrwaleniem mniej lub bardziej ważnych chwil? Teraz każdy jest fotografem, robiąc zdjęcia aparatem wbudowanym w telefon. Często jednak nie zdajemy sobie sprawy, jak wielką i trudną drogę przeszło “rysowanie światłem”. Począwszy od tworzenia obrazu przy udziale asfaltu syryjskiego i cynkowej płytki. Naświetlanie obrazu wymagało wówczas bardzo długiego czasu - nawet do 40 godzin. W historii rozwoju fotografii bywało również i tak, że fotograf musiał zabierać ze sobą chemikalia i całą ciemnię, by móc zrobić zdjęcie w technice mokrego kolodionu.
Później, dzięki żelowi światłoczułemu, wynalezionemu przez Georga Eastmana
– powstały klisze i papier światłoczuły (pokryte wspomnianym żelem). Fotografia stała się dość powszechną, jednak sam proces naświetlania i wywoływania dla większości graniczyłz magią. Cyfrowe przetwarzanie energii światła stało się prawdziwą rewolucjąw fotografii. Moje doświadczenia
z fotografią analogową (fotografia Eastmana), zaczęły się od czasu, kiedy stałem się dumnym właścicielem aparatu Smiena. Mając 12 lat „wybudowaliśmy” z kolegą ciemnię fotograficzną na nieużywanym strychu rodzinnego domu. Czarny fotograficzny papier pojawił się na oknach, powiększalnik Krokus zajął poczesne miejsce, a droga klisza aparatu małoobrazkowego zamieniła się niemal
w świętość. Każde ujęcie było bardzo ważne. Na kliszy bowiem, z trudem zdobytej dzięki sklepowym układom, można było zrobić “aż” 36 zdjęć, a Druhem czy Startem tylko 12.
Kiedy nie dostałem się na wymarzone studia artystyczne, po średniej szkole trafiłem na dwuletnia służbę wojskową. Ze stopniem kaprala, przysposobiono mnie – dzięki zainteresowaniom i pewnym umiejętnościom
– na pułkowego fotografa. „Zamieszkałem”
w ciemni. Fotografowałem ważnych i mniej ważnych, a w nocy – nauka. Będąc jeszcze
w wojsku zostałem przyjęty do Państwowej Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych w Poznaniu
i przeniesiony do rezerwy. Nauczono mnie kompozycji malarstwa, rysunku, rzeźby
i oczywiście fotografii. Po współpracy
z Telewizją Polską i zaprojektowaniu kilku scenografii do programów rozrywkowych rozpocząłem długotrwałą przygodę amerykańską.
Przygoda ze sztuką w Ameryce trwa… Rysunek, malarstwo, fotografia – praca zamieniła się w pasję, a pokazane zdjęcia są nikłą cząstką moich zainteresowań.
Krzysztof Babiracki
Jan Nowicki - aktor
Sandra Kubicka - modelka
Jacek Chmielnik - aktor
Jarek Ṡmietana - muzyk jazzowy
Bogdan Łańko - aktor
Makro fotografia