miesięcznik polonia kultura
pakamera.chicago
sztuka bez kompromisów
Voytek Glinkowski
luty 2023 / 2 (6)
Myśl Wolna...
Upadek Wolnomyślicielstwa
Podstawą istnienia Sztuki jest Wyzwolone Myślenie. Umiejętność formowania własnej, niezależnej opinii opartej na faktach odkrytych... zdobytych...studiowanych... To motor postępu i eliksir leczący choroby socjalne naszego świata.
Sztuka jako jedno z ogniw w systemie naczyń połączonych naszych dziejów ma, a przynajmniej powinna mieć, wpływ na systemu działanie. Artyści, którzy pretendują do
miana prekursorów nie mogą ulegać wpływom populizmu – masowej idiokracji w imię łatwego zysku. Zysku jedynie na chwilę, często z tragicznymi konsekwencjami. Sztuka i
bycie Artystą to nie dekoracje w sklepie meblowym, bełkot niedouczonych galerników i uczuciowe spekulanctwo. Artysta musi być gotowy na ciosy. Musi wytrzymać przyboje motłochu i nie powinien uginać się pod naciskiem pustych opinii mas. Za tymi ostatnimi nic nie stoi. Żaden argument poparty dociekaniami wolno myślącej jaźni. Wiem,,, Łatwo się mówi. Trzeba jeść i płacić. Doskonałość jest utopią. Szczególnie w przekroju milionów ludzkich charakterów. Ale wybór zawodu Artysty jest decyzją o oddaniu się powołaniu.
Decyzją o trwonieniu żywota wdychając smród farby, ślepnąc przed partyturą, mocząc odciski od dłuta, strojąc setki głupich min przed lustrem czy wypełniając śmietnik lawiną zbesztanych kart rękopisu. To konsekwencja aprobująca myślenie wyzwolone jako naturę żywota. Artysta przynajmniej podejmuje próbę naprawy czy poprawy własnego podwórka.
Nie można być Artystą i płynąć wygodnie w czółenku na falach popularnej demagogii, przeciętności, kłamu, utylitaryzmu i wygodnego braku myśli. Konformizm to

Platon

Freud
ohydna droga przez życie i ci, którzy go uprawiają Artystami nie są. Sztuka to zjawisko socjologiczne, w którym Artysta maszeruje pod prąd. Nie paraduje z popularnym hasłem w dłoni. Wątpi! Szczególnie w dzisiejszym świecie pełnym
fejsbukowo/twiterowo/medialnych słuszności.
Kiedy tłum ryczy – “W Prawo!”, to niekoniecznie jest to kierunek właściwy, bezpieczny i prowadzący w “Piękną Stronę”. Gdyby wyrwać jednostkę z masy, najczęściej okaże się, że nie ma ona pojęcia, gdzie owe “W Prawo” jest. A większość "wiedzących" nie potrafi uzasadnić, “dlaczego” w owe prawo iść mają. Powtarzają za tłumem... Wygląda to tak, jakbyśmy mieli do czynienia z kolejną religią... religią “W PRAWO”. I tutaj wolnomyślicielstwo, domena Artystów, leczy. Ten, który na pytanie “Dlaczego?” odpowie “A bo tak” to po prostu kretyn... albo coś zupełnie od kretyna niedaleko.
Inność nie jest powodem do kpiny. Inność to wyjątkowość. Wątpienie w dogmaty to duża odwaga. Prawda, prędzej czy później, jak oliwa, wypływa na powierzchnię socjologicznej struktury. Artyści, wolnomyśliciele, oszczędzają światu lata niepotrzebnych cierpień i tworzą drogę do Prawdy wolną od przeszkód. Brak Prawdy czyni zniszczenia, kłóci społeczności, odbiera zdrowie i depcze marzenia.
Żyjemy pod tym samym dachem, a tak trudno jest nam istnieć na tej samej podłodze...
Rozejrzyjcie się wokół. Ilu z waszych znajomych zaprzecza faktom?
Fakt ma to do siebie, że jest niezależny od “Z” lub “X”. Jest kosmicznym, uniwersalnym bytem. Odmawianie owemu racji istnienia poprzez tworzenie wirtualnej rzeczywistości na potrzebę egocentryzmu, kamuflażu jest chorobą śmiercionośną... o ile nie śmiertelną.
Eksploatacja społecznych lęków dla pozyskania przewagi to ohyda i nikczemność. Wolne myślenie, niezależne od masowego pomruku, leży na przeciwnej szali tej społecznej wagi. Artyści mają przewodzić ustalaniu równowagi. Potrzebni są nawet dla naprawiania polityków. Przecież owa polityka to balansowanie na cienkiej linii pomiędzy tym co jest słuszne i tym co konieczne. Eksploatacja ekstremizmu w celu uzasadnienia “konieczności” to zbrodnia. Historia świata pełna jest dowodów tej konsekwencji. Zbyt niewielu słuchało wolnomyślących. Mimo to masowe, bezmyślne rżenie z mody nie wyszło. Nawet, powiedziałbym, że wzrosło w siłę. “No bo przecież było w internecie...”
Wołamy raz jeszcze; “WOLNOMYŚLICIELSTWO WRÓĆ!!!”
Artysta to jednostka konieczna. Człowiek bez instynktu samozachowawczego, który wpuści Wam w myśl powszednią zwątpienie. I to bardzo dobry stan. To dobrze mieć wątpliwość zanim fakty potwierdzą słuszność.
Dlatego ośmielę się poprosić, aby o Artystów dbać. Ot tak... Dla zdrowia psychicznego i fizycznego również. Skutki głupoty mogą nam nawet przetrącić kręgosłup.
Umberto Eco napisał: “Przez lata całe wszystkie ohydztwa zostawały w tych spelunach, w których się narodziły. Dzisiaj mamy internet...”
Dodałbym do tego jeszcze, że mamy telewizor, sprzedajne programy, sprzedajną prasę, niedouczonych radiowych pasjonatów i kaznodziei. Każdy z powyższych czyni “SWOJE” licząc na to, że to komuś coś da. Tylko owe “róbmy swoje” nie znaczy tego samego u wszystkich. Zatem, powtarzając za ulubionym Wojtkiem Młynarskim: “Aby nie podpaść robiąc swoje, lepiej na dzisiaj cichcem ten felieton zakończę...”
sztuka bez kompromisów
Voytek Glinkowski
marzec 2023 / 3 (7)
Realna nierealność
.jpg)
Igor Morski

Adriano Fida
Powyższy termin znany powszechnie jako Surrealizm nie może pojawiać się
w starej formie w poniższym felietonie. Jest tak wyświechtany, zużyty
i pozbawiony materii, że ląduje w lamusie... na zawsze. W potocznym objawianiu się naszego świata, wszędzie tam, gdzie oglądacz boryka się z ogarnięciem wizji, pada bilblijne: „... O Jezzzuuu... Jakieś takie surrealne.... abstrakcyjne...” Sztuka dorobiła się kolejnego foldera z zamkiem, do którego wetknięto kilkunastu wybitnych Artystów, opisano daty „od” „do” i sprawa zamieciona. Ot co...
Zacznijmy od nowa.
Praktyka dowodzi, że niemożliwych konfiguracji nie ma. Zatem dajcie Czasowi trochę czasu, a każda sytuacja stanie się rzeczywistą i dotykalną materią. Większość z nas choć raz w życiu ogromnie się zdziwiła, zakładając że: ”... noooo, to przecież jest niemożliwe...”. A jednak się przytrafiło!
Fundament Sztuki – Kompozycja – jest niepodważalny i bez niego Sztuka nie istnieje. Najwyżej zabawa w sztukę. Ale, kiedy forma i kolor znajdą się pod kontrolą, zaprzęg Sztuki z lejcami w dłoniach Artysty wyrusza w drogę. Jest wspaniale, kiedy możemy oderwać się od populo-rzeczywistości przejeżdżając przez bramy wyobraźni. Ot tak. Ze zwykłej ciekawości tego, co spotkamy po drugiej stronie. W życiu zawsze ciągniemy za sobą ogon ryzyka. Po niezwykłej stronie bramy nie musi być koniecznie pięknie.
Wystarczy, że jest interesująco. Badacze Nierealności pod kątem jej realnych objawień umoczyli pędzle w atramencie emocji i sennych obrazów. Niektórzy, podobno, nawet zaprawili malarstwo alkoholem i pigułkami w ramach eksperymentalnych przyzwoleń. Bardzo szybko z watachą malarzy połączyli się filozofowie, psychiatrzy, nawiedzeni wizjonerzy i właścicielki szklanych kul,
w których widać „przyszłe”. Drodzy moi... Nie jest łatwo poruszać się w tej materii. Niestety, niejednokrotnie dajemy się nabrać. Może byłoby bardzo użytecznym wyrobienie sobie pryzmatu, przez który na Realną Nierealność będziemy spoglądali. Możemy zacząć od tego, że Sztuki się nie ogląda.
W Sztuce człowiek się przegląda. Zatem nie traćmy czasu na zgłębianie tego co Artysta miał na myśli. Zastanówmy się nad naszymi emocjami, wynikającymi
z kolizji z obrazem. Emocje to bardzo realna materia. Wyzwolone spontanicznie przybierają niekontrolowane kształty. Niektóre nas zachwycą. Inne zbrzydzą. Nad tymi obojętnymi nie będziemy się zatrzymywać. To nawet niezła forma terapii. Rene Magritte, Salvadore Dali i Max Ernst są wymieniani jednym tchem przy okazji spoglądania na świat przez Realne Nierealne lekko uchylone drzwi. Ale mistrzów jest cała masa. I bardzo dobrze. Podglądanie emocji pięknie określił Stanisław Witkiewicz. „Zła uroda występku” – mawiał mistrz. Niewiadome kusi, zaprasza i obiecuje. Obracanie się wokół utartych schematów nie wniesie żadnej nowiny. Tak bardzo ludzkość pragnie kontrolować rzeczywistość. Im bardziej się staramy, tym więcej materii wyślizguje się bez kontroli. A jeszcze możemy tutaj wplątać genialne rozpoznanie rzeczywistości przez Platona – Paradoks Jaskini. Cienie jako „rzeczywistość”. Takie prawo... a może raczej nieprawość natury. Pora porzucić poszukiwanie kamienia filozoficznego i po prostu oddać się wpływom emocji. Zachwytom, wrażeniom, łzom, złościom. Może się okaże, że poprzez zmianę pryzmatu Sztuka pomoże nam nie bać się bycia w pełni sobą. To może być bilet do własnego teatru. Niestety, nie wszystkim to wyjdzie na dobre, ale... przynajmniej będą wiedzieli co muszą zmienić. Ci, których nie przerazi ich własny wyzwolony wizerunek mogą wnieść interesujące kontrybucje, na które
z niecierpliwością czekamy.
Niestety nie możemy detalicznie przejść przez wszystkie aspekty Realnej Nierealności. Zabrakłoby nam kilku numerów naszej ulubionej Pakamery. Temat jest rozległy jak Sahara z oazami psychologii, psychiatrii, socjologii
i antropologii. Chcę Was tym pisaniem naciągnąć na odważną wyprawę w świat Sztuki pozornie odrealnionej. Jest piękna, bogata, mądra i interesująca. Tylko bardzo Was proszę o przesianie hochsztaplerki pretententów bez umiejętności operowania rysunkiem i ignorującym fundamenty kompozycji.
Do następnego pomysłu...

Dariusz Klimczak

Dariusz Klimczak

Vito Campanella

Jose Parra
VOYTEK GLINKOWSKI - jak twierdzi - bywa artystą plastykiem, mieszka i tworzy w okolicach Chicago. Jego prace wystawiane są na licznych wystawach indywidualnych i zbiorowych nie tylko w Stanach Zjednoczonych. Uwielbia dyskusje, słowne neologizmy, jazdę na rowerze i tajską kuchnię.